Pewnego dnia, było to jakoś w kwietniu, udało mi się na PS zbudować bankroll w wysokości 4000. Nadszedł wielki dzień przejścia na NL100. Niestety, panująca tam agresja przewyższająca znacznie tą na NL50 nie pozwoliła mi nic wygrać. Z kretesem skończyła się moja chwilowa przygoda z tymi stawkami. Jako że wypłacałem trochę kasy od czasu do czasu, bankroll topniał. Nie potrafiłem się przestawić na NL50, stawki te wydawały mi się już zbyt małe. Zrobiłem sobie kilkudniową przerwę, wróciłem na NL50 i udało mi się ugrać BR do 5000. Postanowiłem znowu uderzyć na setki. Okazało się to szczęśliwe, BR osiągnął rekordową sumę 5800. I do dziś więcej już nie miałem... Zacząłem znowu przegrywać, spadłem do 4500. Kolejna przerwa, skasowanie bazy danych w PT, zaczynam od początku. Tym razem z powodzeniem. W międzyczasie dość spora wypłata i BR około 3000. Udało mi się ugrać do 4500 i wtedy postanowiłem zrobić "złoty strzał" na NL200. A nuż poziom tam nie jest aż tak wygórowany i też będę wygrywał? Szybko okazało się to złudne i przegrałem 1200 w 3 dni, potem jeszcze 200 i definitywnie dałem sobie spokój. Postanowiłem grindować NL100 do 8k, gra tam zaczęła mi się wydawać lekka, gdyż na NL200 jest znacznie trudniej. W międzyczasie przegrałem około 500 w turniejach. Wczoraj zdałem sobie sprawę, że tak dalej być nie może. Że mój bankroll cały czas topnieje lub stoi w miejscu, a powinien rosnąć jak na drożdżach. No i wjebałem dzisiaj 360. Nie byłoby w tej historii nic dziwnego, gdyby nie to, że gdyby nie moje niektóre popierdolone (to i tak mało powiedziane) zagrania, miałbym przynajmniej 5k więcej. Po prostu nie potrafię się opanować i wykonuję tak idiotyczne zagrania, że to się w pale nie mieści. Wiem, że nie powinienem sprawdzić, ale to robię. Wiem, że bet nic mi nie da, ale betuję. Po prostu tragedia! Zdarza mi się to nagminnie, prawie codziennie. Dużo osób w tej chwili pomyśli sobie: "Mnie też się zdarza, każdemu chyba się zdarza". Otóż zapewniam, że nie tak jak mi! Oto mała próbka moich możliwości, tylko z dzisiaj:
PokerStars No-Limit Hold'em, $1.00 BB (5 handed) Hand History Converter Tool from FlopTurnRiver.com (Format: ITH Forums)
Button ($95)
Hero ($106.80)
BB ($97.75)
UTG ($127.70)
MP ($294.25)
Preflop: Hero is SB with , .
1 fold, MP calls $1, Button raises to $3, Hero raises to $12, BB raises to $30, MP folds, Button folds, Hero calls $18.
Flop: ($64) , , (2 players)
Hero checks, BB bets $67.75 (All-In), Hero calls $67.75.
Turn: ($199.50) (2 players, 1 all-in)
River: ($199.50) (2 players, 1 all-in)
Final Pot: $199.50
Results in white below:
Hero has Tc Ts (two pair, tens and sixes).
BB has Kc Ks (two pair, kings and sixes).
Outcome: BB wins $199.50.
Co kieruje tymi zagraniami? Nie wiem. Po prostu jest to spontaniczne, kretyńskie zagranie. I nie mogę się tego pozbyć. Przez takie wydurnianie odechciewa mi się grać i kończę sesję mając bankrolla mniejszego o ilość kasy wpakowaną w takie właśnie sytuacje. Jestem przekonany, że gram dość dobrze aby wygrywać regularnie i dużo na NL100, świadczą o tym chociażby dni, gdzie takich wygłupów nie miałem, których większość kończy się wynikami powyżej +200 (do +600 włącznie).
I co ja mam zrobić? Przerwa nie pomaga, roomu zmieniać nie mam zamiaru, bo nie widzę w tym żadnej logiki. Stawek też nie chcę ruszać, po co mam grać NL50 skoro na NL100 spokojnie sobie daję radę? Mój BR wynosi w tej chwili niesamowite 2000, ale to spokojnie wystarczy mi na grę. Nie zmienia to zupełnie mojego stylu gry.
Pewnie zaraz posypią się rady: "Zastanów się dłużej", "Przed każdym zagraniem odlicz 10 sekund i się zastanów". To nic nie daje! Kiedy przyjdzie moment wygłupu, poczekam te 10 sekund i zrobię dokładnie to samo co zrobiłbym w 2 sekundy.
Może ktoś też tak miał? Co tu, kurwa, robić? Tracę kupę szmalu grając w ten sposób. Robię sobie rachunek sumienia, mówię sobie w duchu, że więcej już się nie wygłupiam. Ale to tylko złudna nadzieja, bo potem odpierdalam tak samo. Tak dalej być nie może .