Pokaż wyniki od 1 do 3 z 3

Wątek: rutyna (?)

  1. #1
    Dołączył
    May 2007
    Przegląda
    Holy Donks Island
    Posty
    313
    Witam,

    Tym razem zastanawiam się jak radzić sobie z takim problemem:
    Zazwyczaj w miesiącu gram 15-35K rozdań i chociaż jestem graczem wygrywającym, to ostatnio mam pewne problemy z psychiką.

    Jak to wygląda? Mam statystyki ok 12/16 na FR. Zazwyczaj miesiąc rozpoczyna się w miarę dobrze, tzn. złapane kilka BI w ciągu kilku dni i w miarę poprawna gra (nawet 5-8bb/100 w kilku, kilkunastu K rozdań). Później zaczyna się nagle coś rozjeżdżać i zaczynam w głupi sposób oddawać to, na co tyle pracowałem. Zaczyna mi się włączać myślenie, że karta ma drugorzędne znaczenie w wygrywaniu na rzecz "skilla". Stąd też zaczyna się prawie notoryczne floatowanie z pozycji, podbijanie connectorów nie zważając na pozycję, a widząc parę 10-tek mam czasem wrażenie, że to to samo co AA. Dodatkowo dochodzi czasem chęć hmm... "grania na donki" objawiająca się takimi kwiatkami, jak 3 betowanie z j5o z BB vs kradnącemu ze SB donkowi. Później oczywiście okazuje się, kto był większym donkiem.

    Ostatnio właśnie oddałem ze 2 stacki wchodząc w 3 bety z suited connectorami i pięknie się stackując na flopie z flush drawem albo oddając ok. połowy stacka poprzez próbę floatowania z niską parą po 3 becie przeciwnika PF i jego check na turn ( końcu na pewno nic nie ma, skoro tak zagrał). Oczywiście później przychodzi wściekłość na siebie i pytanie po jaką cholerę w ogóle w to chodziłem!

    Z drugiej strony takie kwiatki wynikają z obserwacji przeciwników (głównie regów), którzy potrafią spokojnie 3 betować z pozycji lub blindów z A9o i grać agresywnie do riviera z trafioną second pair. Z kolei kiedy ja wchodzę z nimi w rozdania, to coraz częściej nie potrafię ich ocenić na konkretną rękę, popełniając przez to złe decyzje.

    Później całość wygląda tak, że zjeżdżam na kilka BI na minus, jakoś wykres znowu zaczyna mi odbijać z minusa do stanu zera, a na koniec miesiąca dostaję niewielką część tego, co mógłbym mieć, gdyby nie właśnie problemy z psychiką i z wiarą w możliwość zbyt częstego wygrywania bez showdownu.

    Podobne spostrzeżenia przeczytałem na jednym z konkurencyjnych blogów. (TLPoker - Lego Blog)
    Cytat:
    "jak nie mam szacunku to gram bezczelniej i jestem totalnie odporny na wszelkie dziwactwa i bad beaty w grze - nie gram jednak optymalnie
    jak mam szacunek to gram optymalnie (albo przynajmniej staram się), ale któryś na bad beat z kolej albo na zbyt duże wahania już jestem wrażliwy"

    Oraz człowieka o nicku destrukt:
    "I przypomina mi to pewną historię, jak kilka dobrych miesięcy temu rozmawiałem z genialnym psychologiem sportowym, który trenował m.in. Dariusza Michalczewskiego. I powiedział mi, że w boksie jest tak, iż każdy zawodnik poświęca mniej więcej tyle samo czasu na przygotowanie do walki, większość bokserów ma podobne fizyczne umiejętności, a jednak jest coś co sprawia że jedni są dużo lepsi od drugich. I powiedział, że w boksie 90% sukcesu to ciężka praca, 10% to talent i odpowiednia psychika"

    Właśnie problemem u mnie bywa to, że po kilku dobrych dniach stwierdzam, że mam talent zapominając o drugiej części

    I tak w skrócie dla tych, którzy nie czytali wszystkiego:
    W rutynie, którą chyba łapię, problem polega na tym, że wydaje nam się, że mamy już opanowane pewne schematy/mechanizmy, które pozwalają na osiągać sukcesy/sukcesiki; że tyle już na danych stawkach widzieliśmy, że niewiele nas zadziwi, stąd też nasza "genialność" pozwala nam na obniżanie progu sytuacji, w których powinniśmy odpuszczać grę.

    Wiem, że to trudne, ale będę wdzięczny za udzielanie się na temat, a jak będą odpowiedzi osób, które same to przechodzą/przechodziły, to będzie super.

    I jeszcze uprzedzając odpowiedzi: gram 8-9 stolików, więc raczej to nie jest tak, że mi się nudzi i dlatego powstają takie sytuacje.

  2. #2
    Dołączył
    Jan 2006
    Przegląda
    Radom / Lublin
    Posty
    554
    Nie gram FR, ale na pewno przejście na wyższe stawki zmobilizuje Cię do solidnej gry. Jeśli nie pozwala Ci na to BM, polecam zakład ze znajomym grającym te same stawki i odmianę gry. Np. przez następne 50k rozdań osoba z mniejszym winrate kupuje to i to zwycięzcy. Wartość zakładu uzgodnijcie sami, żeby Wam zależało . Mi takie coś zawsze pomaga.

  3. #3
    Dołączył
    Oct 2008
    Posty
    697
    A ja polecam granie czegos innego.
    Wszyscy wiedza, ze ostatnio mialem okres grania FR cap limit stolow.Pozwolilo mi to mocno zwiekszyc rolla. Az przyszlo to co mowisz, stoliki zrobily sie 'mniej tluste' i zaczynala cala mnie ta sytuacja wkurzac.
    W wyniku tego zlazlem na short handy cap, kontynujac grinding gdzie i tutaj pojawilo sie zmeczenie.

    Obecnie grywam cap'y dla punktow / rake race a oprocz tego zaczalem grac SH NL25 deep z Ante na ktorym idzie niezle i jak tylko troche zysku sie pojawilo, przyatakowalem wczoraj SH NL50 deep Ante i wpadlo 6 BI i to grajac raptem 2 stoly...

    Tak tez jak napisal barry, graj wyzej, zamien fr na sh, wyplac kase z roomu zebys mial swiadomosc ze nie masz miejsca na bledy, etc. Trza zmienic 'otoczenie'.

    Ale na poczatek polecam przesiadke na SH bo jest latwa do zrealizowania i mozesz zejsc stawki nizej. Zwazywszy ze z tego piszesz masz troche agresji i chcesz pograc w przeciwnikow to na SH bedzie wiecej miejsca na to