ja tam jak nie gram w csa mykam
A ja od wczoraj gram na evereście i tam takie cudaki szaleją, że głowa mała. Po 600 rozdaniach na NL25 (wiem, że niewiele, ale już coś trochę mówi o grze) wydaje mi się, że natężenie pajaców tam większe niż na pacyfiku, gdzie spędziłem ostatnie pół miesiąca.
Facet z UTG podbija z ATo 2xBB, late re-raise do 2$ z JJ, UTG re-re-raise do 9$... Inny geniusz calluje z 6-6 all-ina na flopie QQ8. W ogóle calle (nie ważne za ile bet poszedł, nie ważne jaki board) z jakąkolwiek underpair widzę co kilka minut.
Faaajnie tam. Czuję, że będą wesołe dwa tygodnie [choć co się od czasu do czasu człowiek powkurwia na suckujących to jego]
EDIT: kolejna godzinna sesja i następne 2BI do przodu. Fajnie się ogląda próby absurdalnych steali (tak a propo nie raisowania bez karty): czterech limperów, ja na BB raise 6xBB z AK, drugi w kolejności limper re-raise all-in za 9$ i pokazuje... 9-7.
Ale może to dlatego, że siedzę tam w nocy i pełno pijanych gra...
Ostatnio edytowane przez viq ; 01-07-2007 o 03:42