Zamieszczone przez
BozoTheBanker
Moim zdaniem ten pomysł się nie sprawdzi.
W brydżu czynnik szczęścia wcale nie jest wyeliminowany, a tylko zredukowany do czegoś, co często widzimy w pokerze, przykład (dla brydżystów): gramy mecz, obie pary grają kotrankt 4pik, gdzie jest 9 górnych lew i jedyną szansą na 10 jest rozegranie koloru atutowego :
AKWx w dziadku do xxxx w ręce, jako że jest to kolor atutowy nie ma za bardzo czasu na sprawdzenie niczego innego (bo na przykład wiadomo, ze za chwilę może byc przebitka).
Jedna para zagrała prawidłowo na impas, druga z góry AK pik.
Zdarzyło się, że dama była druga za impasem (szanse znacznie mniejsza). Para która zagrała nieprawidłowo, ma zysk. Para która zagrała prawidłowo ma stratę.
Ale ale.... przeciez w długim dystansie to się wyrówna i lepsza para częsciej wygra... no tak ale w pokerze AA też wygra z JJ częsciej i to bez żadnych udziwnien typu granie na te same karty. (...)