Bet 100.
zalezy od goscia z ktorym grasz, jaka przyjac taktyke
czy po takiej akcji stawiasz go raczej na TT, czy tez z drugiej strony wiesz, ze moze pokazac TJ
ale ogolnie - pot niecale 300 juz masz, w stacku 200, wiec kazdy bet na turnie rozsadny juz jest rownowazny z all-inem, betuj i badz dobrej mysli
pzdr
wrzucasz allina, jesli ma 89 to zaplaci wczesniej czy pozniej,
a kto go obstawił na T5o? Bo taką właśnie ręke pokazał callując mojego allina na turn na szczęście na river spadła druga 7 i moje 2 pary okazały się lepsze ;P
Ale o co mi chodzi. O to, że ciężko się gra z graczami nie tyle loose, co calling stations. W tym przypadku był akurat jeden. Ale co jeśli jest takich 2 czy 3? Odpadają wszelkie próby blefów, cbet jest samobójstwem, overbety aby wygonić drawerów są bezsensowne. Pozostaje Ci gra z nutsami, których Ci nie wypłacają. Gra na takim stole wcale nie jest łatwa, zwłaszcza jak łapią swoje 2 outy
Jeżeli masz takiego calling station to nie podbijaj preflop o 35 tylko np. o 80. Jak chce callować to jego problem.
tylko ze wtedy po takim podbiciu nawet najwiekszy idiota dal bym raczej fold Wanpi zgadzam sie z Toba w 100% , wlasnie taki problem mam grajac live ze znajomymi.
Jeżeli przeciwnicy nie są agresywni na flopie i dalszych ulicach, to czemu wtedy nie zwolnić? Jeżeli samemu jesteś umiarkowanie agresywny, to kiedy calling station zaczyna sam betować, zazwyczaj wiesz, gdzie jesteś. Wtedy też wtopa np. z overpair na seta nie jest tak bolesna, a z drugiej strony do nutsa i tak dopłacą. Ot, takie luźne przemyślenia
Taka gra nie jest prosta wbrew pozorom, można sobie w dupę wsadzić wszelkie zawężanie zakresu rąk przeciwnika. Jak ktoś nie gra racjonalnie, to jak go przeczytać? A granie wg matematyki na tak luźnym stole może prowadzić do duuużych wahań.
EDIT:
Jeszcze jedno. IMHO początkujący niebardzo patrzy na to, o ile przebiłeś. Więc czy to jest 35 czy 15, da taki sam efekt.