-
Cześć!
Ostatnio zagrałem sobie w rebuyu na betssonie ($5.50) kwalifikację do ich GT (5 miejsc tickety 1k, pozostałych 15 kasa, co zostanie).
Ogólnie grało mi się całkiem dobrze, trochę mnie jednak poniosło przy 15 graczach i będąc 2-gim stackiem (niestety CL za mną) chciałem ukraść z CO z KJs. No i wyszło tak, że za to jakieś 15 miejsce dostałem 15$. I teraz pytanie - jak decydujecie ile rebuyów robicie w turnieju - mi w fazie rebuyowej komplenie nic nie dochodziło (łącznie z KK i AK preflop i nut straightem na flopie) i zrobiłem chyba z 15 reb-ów (chyba liczba turnieju dla mnie .
Ile dla Was, regularni gracze rebuyów, jest jakąś sensowną granicą?
Pytam, bo z jednej strony wydaje mi się, że 15 to trochę dużo, ale w końcu udało mi się nabudować wystarczająco, żeby potem mocno grać stackiem (zwłaszcza, że była to formuła frenzy z 6-min levelami).
Pozdro
-
Witaj
Ja z reguły wcale nie robie rebuy'ów. Gdy nie mam kart staram się przeczekać z minimalnymi stratami, ew. coś ugrać gdy jestem na BB i mam darmowego flopa. Rebuy daje Ci dodatkową szansę na wygraną, ale jednocześnie dokładasz kasę, której możesz już nie wycofać...
-
Hehe, to po co grasz rebuye?
Ja robię tyle ile potrzeba, a że gram na PS wychodzi tego najczęściej 7-12BI
-
Na starcie 1 rebuy, żeby mieć 2x większy stack. Czekać na w miarę dobrą kartę (np SC) i allin. I tak kilka razy żeby sobie zbudować tak z 8x początkowy stack. Potem można już grać ostrożniej. Rebuye trzeba wydać żeby zrobić tego 8x stacka. Tak ok. 8-10 powinno wystarczyć, ale może to też być więcej. 15 to już dość sporo rebuyów.