Najlepszym wskaźnikiem określającym deficyt jest jego relacja do PKB. I tutaj wyraźnie widać, że najgorsze były lata rządów SLD - nic dziwnego dziura kocha socjalizm, który to z kolei preferuje pulchne kochanki
http://forsal.pl/artykuly/440915,dr_..._prymusem.html
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Euro...j-2128820.htmlDr Zsolt Darvas: Nie podzielam niepokoju analityków i ekonomistów, którzy negatywnie zareagowali na czteroletni plan finansowy polskiego rządu. Nie boję się też o reakcję rynków finansowych. Polska razem ze Słowenią, Czechami i Słowacją ma na rynkach bardzo dobrą reputację. Nie znajduje się w żadnym niebezpieczeństwie, podobnie jak kilka innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, ma znacznie lepszą pozycję startową do wychodzenia z kryzysu niż Europa Zachodnia. Sytuacja gospodarcza Polski jest zupełnie inna niż np. Grecji, Węgier czy nawet Hiszpanii, która, w przeciwieństwie do Polski, słabo radzi sobie z konkurencją na światowych rynkach. Wystarczy porównać wskaźniki dotyczące wzrostu eksportu Polski i Hiszpanii.
Poza tym w dużej części krajów Europy Środkowo-Wschodniej stosunek wzrostu gospodarczego do stóp procentowych jest znacznie korzystniejszy niż w Europie Zachodniej. Przed kryzysem stopy procentowe były w Europie Wschodniej nawet niższe niż wskaźniki wzrostu gospodarczego, co jest zjawiskiem niezwykle pomocnym w równoważeniu finansów publicznych. Polska była zresztą w tym gronie jedynym krajem w czasie kryzysu, który notował realny wzrost gospodarczy. Europa Wschodnia jest także w porównaniu z zachodnimi sąsiadami znacznie mniej zadłużona. Z wyjątkiem Węgier, poziom zadłużenia w krajach Europy Wschodniej wynosi od 10 do 53 proc. PKB, a np. w Wielkiej Brytanii 62 proc., zaś w strefie euro sięga nawet 90 proc.
Na tle Europy zatem nie jest tragicznie co nie znaczy, że Polskę stać na czekanie z reformami, ale w tej materii nic nie zrobimy. Zresztą gdyby było referendum to obawiam się, ze większość opowiedziałaby się za utrzymaniem wszelkiego socjalu - ot Polska idziemy źle więc idźmy dalej tą drogą.Eurostat
Deficyt finansów publicznych w całej UE wzrósł w ub.r. do 6,8 proc. PKB w porównaniu do 2,3 proc. w roku 2008. Wzrost nastąpił także w strefie euro: z 2 do 6,3 proc. Najwyższy był w Irlandii (14,3 proc.), Grecji (13,6 proc.), Wielkiej Brytanii (11,5 proc.) oraz Hiszpanii (11,2 proc.). W Polsce wyniósł 7,1 proc. PKB. W wyniku kryzysu, żaden kraj nie zanotował w ub.r. nadwyżki budżetowej. Najmniejsze deficyty osiągnęły Szwecja (0,5 proc.), Luksemburg (0,7 proc.) oraz aspirująca do wejścia 1 stycznia 2011 r. do strefy euro Estonia (1,7 proc.), która w dodatku zredukowała swój deficyt w porównaniu z zeszłym rokiem. Pogorszenie sytuacji budżetowej w UE jest skutkiem kryzysu gospodarczego, który sprawił, że we wszystkich krajach UE spadły mierzone jako udział PKB dochody do budżetu, relatywnie wzrosły natomiast wydatki.