Zobacz wyniki ankiety: Wybory

Głosujących
266. Nie możesz głosować w tej sondzie
  • PO

    152 57.14%
  • PiS (o.O)

    28 10.53%
  • LiD

    35 13.16%
  • PSL

    4 1.50%
  • UPR

    36 13.53%
  • LPR

    3 1.13%
  • SO

    1 0.38%
  • inne

    7 2.63%
Strona 83 z 84 PierwszyPierwszy ... 337381828384 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 821 do 830 z 839
  1. #821
    Dołączył
    Jan 2004
    Posty
    1,849
    ale pamiętaj, że to była posłanka w poprzedniej kadencji, a z list PO została usunięta już w wakacje, gdy CBA ją zatrzymało. Także nie mogłeś na nią zagłosować, bo na listach jej nie było. I właśnie to jest druga istotna kwestia dotycząca działania CBAPIS - po pierwsze metody prowokacji, po drugie ponowne nagłośnienie sprawy tuż przed wyborami, mimo że w postepowaniu nic się nie zmieniło. Nagrania z telefonów CBA znało już parę miesięcy. Dlaczego nie ujawnili ich na przykład w sierpniu? Plus niemal identyczna sprawa z Tomaszem Lipcem, ministrem z PiS, z tym, że jego działanie nie było efektem prowokacji, tylko z własnej inicjatywy. Został zatrzymany mniej więcej w tym samym czasie co Sawicka, niemniej było o tym cicho, a jego aresztowania dokonano parę dni po wyborach. Co do pani sawickiej, to nie jej nie bronię. Sądzę tylko, że była potencjalnym łakomym kąskiem dla sprytnego oficera, który umiejętnie naprowadził ją na odpowiednie działanie.

  2. #822
    Dołączył
    Feb 2007
    Posty
    159
    NEWSWEEK:
    "Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego uchylali się od zatrzymania Tomasza L., byłego ministra sportu podejrzanego o korupcję - informuje serwis newsweek.pl.
    Z ustaleń "Newsweeka" wynika, że w ubiegłym tygodniu doszło do ostrego sporu między prokuraturą, a CBA. W końcu śledczy zagrozili funkcjonariuszom Biura wszczęciem przeciwko nim postępowania o utrudnianie śledztwa.

    Zaczęło się od tego, że prowadzący śledztwo przeciwko Tomaszowi L. zlecili zatrzymanie go na wtorek 23 października. Tak się nie stało. Czwórka prokuratorów, którzy rozpracowywali korupcję w warszawskim Centralnym Ośrodku Sportu zażądała wyjaśnień od Biura. - Doszło do ostrej wymiany zdań, w trakcie której funkcjonariusze CBA wprost stwierdzili, że nie wykonają polecenia - mówią nam wtajemniczeni w sprawę warszawscy prokuratorzy. Dopiero groźba wszczęcia śledztwa i wystawienie przez prokuratora nakazu zatrzymania Lipca w czwartek 25 października złamało opór CBA.

    Awantura o zatrzymanie byłego szefa polskiego sportu to zwieńczenie trwających od wielu tygodni nieformalnych zabiegów, które miały opóźnić zatrzymanie Tomasza L., tak, żeby nie doszło do niego przed wyborami parlamentarnymi. Według naszych rozmówców materiał dowodowy przeciwko byłemu ministrowi został zebrany już w końcu lipca. Już w sierpniu nadzorująca sprawę Prokuratura Apelacyjna domagała się, żeby prowadząca sprawę prokuratura okręgowa przedstawiła zarzuty Tomaszowi L. najdalej we wrześniu.

    Ale nic takiego się nie stało, a ze śledztwem zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Z ustaleń "Newsweeka" wynika, że za opóźnianie zatrzymania Lipca odpowiedzialne jest CBA i szefowa warszawskiej Prokuratury Okręgowej Elżbieta Janicka. CBA nie odpowiedziało na nasze pytania, a Janicka zaprzeczyła, że blokowała postępowanie."

    MYSLE, ZE NIC DODAC NIC UJAC !!!

  3. #823
    Dołączył
    Jan 2007
    Posty
    2,442
    Ciekawy wywiad. Znalezione w sieci tak sformatowane

    PO dużo wyborczych obietnic, jeszcze nie rządzą a już się wycofują rakiem...

    Wywiad z jednym ze znaczących polityków PO Zdrojewskim:

    Robert Mazurek: Popadł pan w niełaskę dworu Donalda Tuska i nie będzie ministrem obrony?
    Bogdan Zdrojewski*: ...;

    A jest pan marginalizowany jako przedstawiciel konserwatywnego i łagodnego wobec PiS skrzydła PO?
    ...

    Zmieńmy więc temat. Wie pan, jak - zdaniem internautów - będzie wyglądała druga Irlandia zbudowana przez PO?
    Jak?

    Lublin będzie się nazywał Dublin, ogłosimy się wyspą, wzdłuż granic wykopiemy fosę i będziemy mieli brzydkie dziewczyny oraz 200 deszczowych dni w roku.
    Polki są i pozostaną piękne, a klimatu nie zmienimy. To mogę panu obiecać (śmiech). Nie o takiej Irlandii myślałem w Polsce. Raczej o takiej, w której większość ludzi chodzących po ulicach będzie się uśmiechała.

    Tak rozbawicie ludzi swoimi rządami, że będą pękać ze śmiechu?
    Nie, po prostu będą mogli zapomnieć, że istnieje rząd, i będą z tego powodu naprawdę szczęśliwi.

    Ja już chodzę po Warszawie - bo jeździć się nie da - i się uśmiecham.
    To należy pan do wyjątków, bo większość jeździ i przeklina.

    Co za recenzja rządów PO w stolicy!
    Cenię ten sarkazm, ale wszystko po kolei. A poza tym to dopiero pierwszy rok rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz i z pracami trzeba było wreszcie ruszyć.

    Nie boi się pan rozbudzonych oczekiwań społecznych? SLD mówił o gruszkach na wierzbie, PiS - o 3 milionach mieszkań, ale wy przebiliście wszystkich, obiecując cud!
    Jednych obietnic się boję, innych zupełnie nie. Nie boję się tych związanych z nastrojami. Będzie to obraz rządu odpowiedzialnego, profesjonalnego, przewidywalnego i sprawnego. To jest możliwe i to uzyskamy.

    Dzięki przychylności mediów.
    Nie, dzięki temu, jaki ten rząd będzie.

    Pan mówi o wrażeniach, ale ZNP już pyta, kiedy spełnicie obietnicę, że "dobrze zarabiający nauczyciele będą uczyć nasze dzieci"?
    Jeszcze nawet nie zdążyliśmy powołać rządu, więc niech dadzą nam choć trochę czasu. Będziemy w stanie uzyskać nieco większy wzrost gospodarczy niż ten, który mamy obecnie, co spowoduje więcej pieniędzy, także na płace dla budżetówki.

    A których obietnic się pan obawia?
    Obiecaliśmy, że uporządkujemy sprawy służby zdrowia. Wiem, jaka to ciężka sprawa, bo zmagałem się z tym jako prezydent Wrocławia i wtedy nam się to udało, ale tu bardzo łatwo o potknięcie.

    Ludzie widzieli spot, w którym w pięknym szpitalu krzątają się uśmiechnięci lekarze i pielęgniarki.
    Przesadza pan oczywiście.

    Nie. Cytuję Donalda Tuska: "Będą nas leczyć dobrze zarabiający lekarze i pielęgniarki".
    Uzyskanie satysfakcjonujących efektów w służbie zdrowia jest niesłychanie trudne, ale możliwe, choć niecierpliwość społeczna będzie dodatkowym wyzwaniem. To prawda, że skala oczekiwań jest wysoka i będą one niezwykle trudne do spełnienia, ale samo uporządkowanie obszaru finansowania służby zdrowia będzie dużo łatwiejsze.

    Nie obiecaliście "uporządkowania obszaru finansowania", tylko kliniki jak w "Na dobre i na złe".
    Nie oglądam tego serialu, ale rozumiem, o czym pan mówi. Powtarzam: mam świadomość trudności w uzyskaniu szybkich i zadowalających efektów.

    To czemu to obiecaliście?
    Bo dojście do tego modelu jest możliwe. I jeśli Polacy zaczną dostrzegać w tej sprawie jakiś postęp, to uwierzą, że nam się uda. Decydujące będzie pierwsze pół roku. Jeśli w tym okresie wykonane zostaną określone zmiany, to w ich rezultacie zacznie następować dostrzegalna poprawa. Zamykania szpitali ani ich prywatyzacji nie będzie, ale będą usługi prywatne, bo one są już teraz. Świadczy je choćby 90 procent lekarzy rodzinnych. Przypomnę, że prywatne nie oznacza odpłatne.

    Obiecywaliście, nie tylko ustami posłanki Kopacz, że nie będzie kolejek do specjalistów.
    Kolejki nie mają uzasadnienia strukturalno-organizacyjnego, więc powinny zniknąć.

    Kiedy?
    Nie aspiruję do stanowiska ministra zdrowia, więc nie podam panu, że u okulistów kolejki znikną już, a u stomatologów za trzy lata, dlatego że mogą być ogromne rozpiętości między poszczególnymi regionami i to nie jest takie proste.

    A jeszcze tydzień temu było banalnie proste. W kampanii obiecywaliście: znikną kolejki do specjalistów.
    Potwierdzam, ale skoro pan pyta, w jakim czasie, to odpowiadam, że są regiony i rodzaje usług, w których kolejki znikną w ciągu pół roku czy roku, ale są też takie dyscypliny, w których to potrwa dłużej. Jeżeli mamy trzy tomografy w wielkim mieście, to kolejki do nich będą

    To się dokupi tomografy. Teraz będzie się żyło lepiej. Wszystkim.
    Będzie się żyło lepiej. Wszystkim. Także panu.

    Wiem i dlatego biorę kredyt.
    Radzę franki, bo złotówka coraz mocniejsza (śmiech).

    A jak kurs skoczy, to idę do pana.
    Ale ja kredytu panu nie żyruję!

    Dam sobie radę. Zaoszczędzę na angielskim dla córek, bo język obcy w przedszkolach - jak obiecaliście - będzie darmowy.
    Prędzej czy później będzie darmowy, a na razie niech się uczą. Rozumiem, że nie obciąży mnie pan kosztami?

    Bez obaw. W przyszłym roku w Iraku już nie będzie polskich żołnierzy, prawda?
    Jedną rzecz potwierdzam: moim zdaniem nasze zadania w Iraku zakończyły się w grudniu 2005 roku i od tego czasu można było wyprowadzić wojska bez żadnego uszczerbku dla polskiej racji stanu. Dziś oczywiście nie ma mowy o żadnej rejteradzie.

    Wyczuwam co najmniej zmianę akcentów.
    Nie ma niczego takiego. W tej sprawie jesteśmy odpowiedzialni, wstrzemięźliwi i precyzyjni.

    Bronisław Komorowski był precyzyjny, kiedy mówił o końcu 2007 roku.
    Mówił, że misja nie powinna być przedłużana na 2008 rok i do końca 2007 roku wojska powinny być wycofane. Mówił też jednak, że nie będziemy naruszać podjętych już zobowiązań. Jeżeli rzeczywiście, jak mówi minister Szczygło, nie ma żadnych zobowiązań, to wojska z Iraku zostaną wycofane, choć nie da się tego zrobić w ciągu miesiąca.

    Obiecywaliście wyraźnie: koniec 2007 roku.
    Panie redaktorze, nie namówi mnie pan do innych wypowiedzi niż to, co już zostało powiedziane. Nie mamy premiera, nie mamy ministrów spraw zagranicznych i obrony, więc za wcześnie na rozmowę o konkretach.

    Czyli wycofacie albo i nie. Moim zdaniem nie wycofacie. Co z Afganistanem?
    Podkreślaliśmy wielokrotnie, że jesteśmy przeciwnikami nadgorliwości w Afganistanie, ale nie mogę panu zadeklarować, że żaden żołnierz nie zostanie w niej ranny, a misja będzie liczyła 958 osób. Mogę panu powiedzieć, że nie sądzę, by została ona zwiększona, a jest wielce prawdopodobne, że zostanie zmniejszona.

    A kiedy zostanie zakończona?
    Nie wiem. Ta misja, w przeciwieństwie do irackiej, jest zobowiązaniem sojuszniczym, NATO-wskim i w związku z tym ma kompletnie inny sens.

  4. #824
    Dołączył
    Jan 2007
    Posty
    2,442
    Kiedy przyjedzie pan z Wrocławia do Warszawy autostradą?
    Nie autostradą, tylko drogą szybkiego ruchu - w całości w 2012 roku, ale 90 procent tej trasy będzie gotowe do 2011 roku, czyli do końca naszej kadencji. W ciągu czterech lat można wybudować w Polsce około 1100 kilometrów autostrad.

    To jest pan człowiekiem małej wiary, bo PO obiecała 1529 kilometrów, do tego 4838 kilometrów innych dróg i 141 obwodnic miast! Serio.
    Powiedziałem "około", a i tak przyzna pan, że to zdecydowanie lepiej niż wyniki uzyskane przez PiS i ministra Polaczka.

    Lada dzień oddacie jakieś 100 kilometrów autostrady Gdańsk - Nowe Marzy
    wybudowanej przez Polaczka. To prawda. Byłem przez 11 lat prezydentem Wrocławia i wybudowałem w tym czasie 5 mostów, czyli jedną trzecią tego, co w tym czasie powstało w Polsce. Więc wiem, o czym mówię.

    A propos mostów. Wie pan, ile wybudujecie mostów przez Wisłę?
    Zdaje się, że w Warszawie dwa.

    Myli się pan, Hanna Gronkiewicz-Waltz obiecywała sześć mostów w Warszawie, a PO w swym "Narodowym Programie Wielkiej Budowy" obiecała 15 mostów przez samą Wisłę, a 50 w całym kraju! Rzek wam nie starczy i będziecie musieli wzdłuż budować, tyleście naobiecywali!
    Bez przesady. Są w tych danych także inwestycje samorządowe. Nie aspiruję jednak do funkcji ministra transportu, a to jego powinien pan o to pytać.

    O nie, mnie mostów nie obiecywał żaden nowy minister, tylko PO. Tak samo zresztą jak stadiony i pływalnie.
    Jeżeli takie deklaracje padły, to znaczy, że są prawdziwe i je zrealizujemy.

    Zastrzelę pana: wie pan, ile zbudujecie lotnisk? Dziewięć! Trzeba było obiecać trzysta - po jedno na powiat.
    Mówiono mi o pańskim poczuciu humoru.

    Ale to nie poczucie humoru, tylko umiejętność czytania. Waszego programu.
    Powtarzam, że wszystkie zobowiązania traktujemy serio. Proszę nie żartować i pamiętać, że ambitne cele nieźle mobilizują.

    Czuję się skarcony i zmobilizowany. Porozmawiajmy o kolei. Z Warszawy do Łodzi będzie można - jak twierdzicie - przejechać w godzinę. A do Wrocławia?
    TGV nie wybudujemy, ale możliwe jest skrócenie podróży nawet o półtorej godziny w ciągu trzech, czterech lat. Pociągi w Polsce jeżdżą wolniej niż przed wojną, są brudniejsze niż przed wojną, są droższe i mniej punktualne niż przed wojną. Wiem, co mówię, bo mój pradziadek, dziadek i ojciec całe życie przepracowali na kolei, a ja także byłem maszynistą. Mogę potwierdzić nasz wielki plan modernizacji kolei i w ciągu jednej kadencji znaczna część obywateli odczuje różnicę w jakości podróży.

    Przejdźmy do kolejnego rozdziału z księgi cudów. Podatek liniowy będzie wynosił 15 procent. Do tego ulgi w VAT i na dzieci.
    Pyta pan?

    Stwierdzam. To wasze obietnice. Pytam, kiedy je zrealizujecie?
    System podatkowy na pewno zostanie spłaszczony, a czy uzyskamy zgodę PSL na podatek liniowy, będziemy wiedzieć wkrótce.

    PSL wam z nieba spadł. Na kogo wy byście winę zwalili?
    Na nikogo nie zwalamy winy, ale odpowiedzi na pytanie o podatek liniowy udzieli panu premier po negocjacjach z PSL. Z pewnością będziemy zabiegać o zrealizowanie tego pomysłu i wpisanie go do programu prac rządu.

    Czyli z podatkiem liniowym jak z wojskami w Iraku: będzie albo i nie. Mogę się z panem założyć, że go nie wprowadzicie.
    Dobrze. Niech będzie dobre czerwone wino.

    Najlepiej takie za pięć stów, żeby pana zabolało.
    Tylko zdefiniujmy sobie, czym jest podatek liniowy. Czy jeśli 99 procent będzie płaciło jedną stawkę, to już jest podatek liniowy?

    Oczywiście że nie.
    To ja się z panem nie zakładam, bo nie mogę podjąć takich zobowiązań.

    Nie chce się pan założyć o realizację postulatów wyborczych PO.
    My te zobowiązania podtrzymujemy, ale ich realizacja nie zależy tylko od nas. Będziemy pierwszą formacją polityczną, która w tak dużym stopniu wywiąże się ze swoich obietnic, tylko proszę mnie nie łapać za słowo w każdej sprawie.

    To nie "każda sprawa", tylko fundamenty.
    My z nich nie rezygnujemy. Pomysł podatku liniowego wprowadzimy w życie w stopniu optymalnym

    "Wprowadzimy w stopniu optymalnym"? A co to znaczy po polsku?! Wprowadzicie czy nie?
    Nie wiem. Proszę poczekać na exposé premiera, wtedy będzie można powiedzieć w stu procentach. Spytam pana, co robi w tej chwili pańska mama i pan się może tego domyślać, ale w stu procentach pan tego nie wie.

    Tylko że ja nie mam wpływu na mamę, a pan na rządy PO - tak. Mało tego: ja nie obiecywałem milionom Polaków, że będę ich informował, co robi moja matka, a pan Polakom obiecał podatek liniowy.
    Na pewno doprowadzimy do radykalnego uproszczenia systemu podatkowego.

    Będziecie wyzwalać media publiczne, nie odzyskiwać, prawda?
    Tak.

    I nie będzie tam żadnych niedobrych polityków?
    Tak.

    I żadnych nominatów PO w nich nie będzie?
    Jeśli członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji będzie wybierał Sejm, to będziemy na kogoś głosowali, ale nie będziemy tam wysyłali polityków, tylko przedstawicieli środowisk twórczych, dziennikarzy.

    I będzie jak w latach 90., co przypomniał Piotr Semka, że "środowiska twórcze" to ludzie Unii Wolności, a "ludzie telewizji" brylowali na wieczorach wyborczych SLD.
    A lepiej byłoby, by brylowali na wieczorach wyborczych PiS?

    Byłoby fatalnie, ale wy chcecie upolitycznić media tak samo jak PiS.
    Proszę mi nie zabierać mojej wiary, a jestem przekonany, że uda nam się uniknąć takich pułapek. W Krajowej Radzie Radiofonii, w radach nadzorczych mediów i w ich zarządach rzeczywiście nie będzie polityków.

    Ale ludzie, którzy działali w komitecie poparcia PO?
    Sam fakt sympatyzowania z Platformą Obywatelską nie może nikogo wykluczać.

    Brawo! To argument SLD, a ostatnio PiS.
    Proszę swoich oczekiwań apolityczności nie sprowadzać do absurdu. Wszyscy ludzie mają jakieś poglądy polityczne i nie będę pana zapewniał, że wybierzemy do władz mediów tylko takich, którzy tych poglądów nie mają. Nasza propozycja jest i tak najdalej idąca, bo z mediów wyprowadzimy polityków.

    Nie podobało mi się, że w nich są, ale przynajmniej nie było obłudy. A teraz będą i politycy, i obłuda.
    Brzydzę się obłudą. Będę usatysfakcjonowany, jeśli wyborcy zauważą, że wprowadziliśmy w tej sprawie całkowicie inne standardy.

    Jak polityk mówi, że brzydzi się obłudą, to to jest obłuda.
    Niech pan nie przesadza. Może jest pan człowiekiem małej wiary?

    Raczej dużej pamięci. Praktyka podziału łupów, jakiej dokonujecie z PSL w sejmikach, jest obezwładniająca.
    Twardo chodzę po ziemi i wiem, że pewne mechanizmy partyjne, o których pan mówi, istnieją we wszystkich partiach i one mają realny wpływ na działania polityków, ale ważne jest, czy istnieje prawdziwa wola walki z nepotyzmem. I nam jej nie zabraknie. Obiecuję to w imieniu Platformy Obywatelskiej i swoim własnym.

    Jak się ktoś o przypadkach nepotyzmu dowie, może walić do pana jak w dym?
    Tak. Do mnie też.

    A na konkretne pytania będzie pan odpowiadał jak dzisiaj politycy PO pytani o sejmiki: nie wiem, nie słyszałem, nie czytałem, przepracowany jestem.
    Lekceważy pan moją wrażliwość, a tego bym na pana miejscu nie czynił.

  5. #825
    Dołączył
    Jan 2007
    Posty
    2,442
    Nie lekceważę pańskiej wrażliwości, tylko pana prowokuję.
    Udało się panu (śmiech). Zapraszam na rozmowę za pół roku, za rok. Będzie lepsza kawa. W tej dziedzinie mogę nawet podać konkretny termin - lepsza kawa będzie za dwa tygodnie.

    By żyło się lepiej, prawda?
    Wszystkim. Przecież na tę kawę zapraszam pana.

    Jak już wyzwolicie spółki państwowe od tych okropnych PiS-owców, to wstawicie tam swoich, tak?
    Nie będzie obsadzania spółek państwowych według kryteriów politycznych, to mogę obiecać. Zakończą tam pracę politycy, a zaczną menedżerowie.

    Ale jakbym chciał zostać prezesem KGHM, to mogę się zgłosić do Grzegorza Schetyny? W końcu to poseł z Legnicy.
    A ma pan kwalifikacje?

    Nie, ale jaki oddany jestem!
    Mogę tylko powtórzyć to, co mówił Donald Tusk: każdy, kto znalazł się w PO, by uzyskać nominację do jakiejś spółki i po nią przyjdzie, wyleci przez okno, a nie wyjdzie przez drzwi. Nie wykluczam sytuacji, że jednak ktoś podejmie taką próbę, ale wykluczam, by wyszedł z pokoju któregokolwiek lidera PO bez guza.

    Daje pan za to głowę?
    Platforma Obywatelska jest moją pierwszą i, mam wrażenie, ostatnią partią. Jeśli w tej dziedzinie spotka mnie zawód, to nie będę dłużej politykiem. W tym sensie ręczę za to moją polityczną karierą. Naprawdę, nie na niby. Oczywiście nie ręczę, że przez cztery lata żaden członek klubu Platformy Obywatelskiej nie popełni żadnego błędu, ale jak się to zdarzy, to reakcje będą natychmiastowe i surowe.

    Co najmniej takie jak PiS?
    Naprawdę istnieje u nas przekonanie, że trzeba wdrożyć bardzo wysokie standardy walki z korupcją i nepotyzmem. I nie ma powrotu do tego, co było przed PiS, do tolerowania patologii. Zbudowanie wielkiego frontu antykorupcyjnego jest jakimś osiągnięciem ostatnich dwóch lat i nie można tego lekceważyć ani zmarnować.

    Mieliście najdalej idący pomysł otwarcia i połączenia korporacji prawniczych, ale go schowaliście. Prawnicy atakują to z furią, więc się przestraszycie.
    To nieprawda. Doprowadzimy do tego, że w tej dziedzinie również będzie obowiązywała prawdziwa konkurencja, więc podtrzymujemy nasze deklaracje. Otworzymy korporacje prawnicze, dbając o poziom świadczonych przez nie usług, bo każdy w Polsce, kto zechce ze swojej profesji czynić hermetyczne środowisko, musi się liczyć z naszym zdecydowanym sprzeciwem. Naszą determinację w tej sprawie mogę panu obiecać.

    Co to znaczy "już wkrótce"?
    Nie bardzo rozumiem, co ma pan na myśli.

    Przecież "już wkrótce Polacy zaczną wracać z emigracji, bo praca tu będzie się opłacać". Kiedy spodziewa się pan masowych powrotów?
    Masowych powrotów się nie spodziewam. Tam trafili bardzo różni ludzie: od takich, którzy uciekli stąd przed biedą i bezrobociem, przez takich, którzy pojechali tam zarobić i wrócić, by inwestować w Polsce, a skończywszy na tych ciekawych świata, którzy wyjechali po naukę. Jeśli uprościmy procedury związane z zakładaniem firm i stworzymy warunki do inwestowania, to pierwsze efekty mogą nastąpić w ciągu kilkunastu miesięcy. Ci ludzie zaczną wracać do, mam nadzieję, już zmienionego kraju, w którym łatwiej się żyje.
    Bogdan Zdrojewski, prezydent Wrocławia, poseł, były przewodniczący klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Absolwent filozofii i kulturoznawstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. W 1997 r. został niezależnym senatorem (funkcję pełnił społecznie). Zrezygnował, gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że funkcji prezydenta miasta nie można łączyć z mandatem senatorskim. Kiedy został wybrany na IV kadencję z ramienia PO, zrezygnował z immunitetu, by wyjaśnić przed sądem sprawę o niegospodarność wytoczoną mu przez prokuraturę w związku z tzw. wrocławskim VAT-em. W 2004 został oczyszczony z zarzutów.
    Był członkiem gabinetu cieni PO odpowiadającym za obronę narodową. Szczególną popularność wśród wrocławian zyskał w czasie wielkiej powodzi w roku 1997, osobiście kierując akcją przeciwpowodziową. W ostatnich wyborach parlamentarnych uzyskał
    we Wrocławiu ponad 213 tys. głosów

  6. #826
    Dołączył
    Feb 2007
    Przegląda
    Wrocław
    Posty
    2,243
    Jak dla mnie Zdrojewski bardzo dobrze wybrnął i nie dał się prowokacjom (notabene świetnym) tego redaktora.

  7. #827
    Dołączył
    May 2006
    Posty
    710
    Peri masz jakąś bibliografię do tej dypolmówki?
    Bo ta twoja wklejka to tylko kółko w myszce zużywa..

  8. #828
    Dołączył
    Feb 2007
    Posty
    159
    to z tego Dziennika, z ktorego ostatnio naczelnego chcieli wyjebac za wchodzenie w tylek pisiorowi

  9. #829
    Dołączył
    May 2006
    Posty
    710
    dzięki lord za info. nie wiedziałem bo nie czytam paryjnych ulotek.

    Skoro to jest prawdziwy wywiad to zobaczcie jaką klase pokazał Zdrojewski - inteligentnie, rzeczowo i z humorem podszedł do sprawy. A jak w podobnej sytuacji zachowałby się Dorn albo Ziobro(o najjaśniejszym nie wspominając)? Natychmiast domagaliby się wywalenia dziennikarza i oczywiście żądaliby przeprosin na kolanach za takie "hubertowskie" zachowanie. To jest właśnie ta różnica poziomów między PIS a PO. I przynajmniej teraz rząd nie będzie dawał tylu powodó do wstydu czy niesmaku(myślę, że poprawa będzie o jakieś 90%) i mam nadzieję, że wyborcy pis też zauważa tą różnicę. A jeśli nie to może aferzyści i złodzieje z PO zrzucą się i kupią im...laski.

  10. #830
    Dołączył
    Feb 2007
    Posty
    159
    wg najmnowszych sondazy pis ma juz 23% , po utrzymuje poziom 40%