To byli w tych przypadkach raczej "English lovers".
Wychodziłem na piwo ze znajomymi Anglikami i okazało się, że oni też grają. Jeden z nich przyniósł następnym razem walizkę z żetonami do pubu i okazało się, że zrobiło się nas kilka osób, bo z tymi Anglikami przyszły ich laski, Polki.
Myśmy grali, a one siedziały obok i gadały. Pytałem czy też grają, ale okazało się, że nie, kibicowały tylko swoim facetom.
Byłem zdziwiony, że nie powiedziały o pokerze nic głupiego ani krytycznego.
Potem przyszla inna i powiedziala, że ona też chętnie zagra, a pokera zna, bo z ojcem zawsze grywala
Ogólnie to były całkiem fajne laski
No i tak sobie grywaliśmy potem przy czasami
Tylko, że to było w zeszłym roku.
Od wejścia w życie ustawy czyli od stycznia Anglicy spanikowali i poks live at pub się skonczył.
Próbowałem im mówić, że jakby co to my tylko oglądamy portrety książąt pomorskich i ich żon, a w żetonach zrobi się dziurki i powiemy, że to każdy z nas chwali się jakie ma guziki w swojej kolekcji ale nie uwierzyli, że to może przejść
Ale te laski to naprawdę wyjątki. Pisałem o tym, że to obcokrajowcy poznali je z pokerem, bo moim zdaniem w tym przypadku to jednak istotne. Nadal mimo normalności kontaktów i stykaniu się Polaków z innymi nacjami cudzoziemiec w Polsce darzony jest ponadprzeciętnym kredytem zaufania i szacunku obojetne co by nie powiedział i nie zrobił.
Ogólnie jednak wydaje mi się, że najlepszym wyznacznikiem tego, że pokerzysta jest dobry i jest na plusie w "long runie" jest to iż pozostaje u jego boku kobieta, która będąc istotą z natury zaprogramowaną na podtrzymanie życia gatunku nie pozostanie z kimś kto nie zapewni utrzymania jej potomstwu.
Natura jej mówi: jesteś na plusie, bad beaty nie wytrącaja cię z równowagi, rozwijasz się, na mleko i chleb z kawiorem starczy, jesteś EV+
Nie mówię tutaj oczywiście o 100% blacharach. Im natura mówi to wszystko o wiele krótszą drogą, a ich DNA zamieniło się już dawno w BMW