Strona 11 z 282 PierwszyPierwszy ... 9101112132161111 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 101 do 110 z 2819

Wątek: Dowcipy

  1. #101
    Nauczycielka języka polskiego pyta Jasia:
    - Jasiu, powiedz mi kto napisał "Lalkę"?
    - Bolesław Frus.
    - Jesteś blisko, ale to zła odpowiedz.
    - Bolesław Frus.
    - Jasiu! Bo wstawię ci jedynkę!!!
    - Bolesław Frus.
    - Dobrze. Sam tego chciałeś.
    Jasiu wkurzony mówi:
    - A to fizda!



    Rozmawia dwoch kumpli:
    - Wiesz Franek chyba rozwiode sie z zona. Zrobila sie strasznie marudna
    i od 5 miesiecy zanudza mnie o to samo.
    - O co?
    - Zebym wyniosl choinke na smietnik

  2. #102
    <tatclass> YOU ALL SUCK DICK
    <tatclass> er.
    <tatclass> hi.
    <andy\code> A common typo.
    <tatclass> the keys are like right next to each other.


    <Jeedo> hey baby, whats up?
    <Indidge> umm....nothing?
    <Jeedo> So....want me to like come over today so we can fuck?
    <Indidge> Wait....did you want to speak to my daughter?
    <Jeedo> Yes Mrs.Miller.. :-/

    <i8b4uUnderground> d-_-b
    <BonyNoMore> how u make that inverted b?
    <BonyNoMore> wait
    <BonyNoMore> never mind

    <MooseOnDaLoose> Hey Mike
    <goatboy> what?
    <MooseOnDaLoose> Pussy.
    <goatboy> er?
    <MooseOnDaLoose> Pussy.
    <goatboy> and?
    <MooseOnDaLoose> Pussy.
    <goatboy> ...
    <MooseOnDaLoose> Pussy.
    <goatboy> i dont get it
    <MooseOnDaLoose> AND YOU NEVER WILL.
    <goatboy> bastard


    <DigiGnome> Real life should have a fucking search function, or something.
    <DigiGnome> I need my socks.

    <pihlopase> Jesus Saves
    <jbroome> pases to moses, SCOOOOORE
    bash.org

  3. #103
    Dołączył
    May 2003
    Przegląda
    Sopot
    Posty
    1,327
    Cytat Zamieszczone przez Sztuczyn
    <tatclass> YOU ALL SUCK DICK
    <tatclass> er.
    <tatclass> hi.
    <andy\code> A common typo.
    <tatclass> the keys are like right next to each other.


    <Jeedo> hey baby, whats up?
    <Indidge> umm....nothing?
    <Jeedo> So....want me to like come over today so we can fuck?
    <Indidge> Wait....did you want to speak to my daughter?
    <Jeedo> Yes Mrs.Miller.. :-/

    <i8b4uUnderground> d-_-b
    <BonyNoMore> how u make that inverted b?
    <BonyNoMore> wait
    <BonyNoMore> never mind

    <MooseOnDaLoose> Hey Mike
    <goatboy> what?
    <MooseOnDaLoose> Pussy.
    <goatboy> er?
    <MooseOnDaLoose> Pussy.
    <goatboy> and?
    <MooseOnDaLoose> Pussy.
    <goatboy> ...
    <MooseOnDaLoose> Pussy.
    <goatboy> i dont get it
    <MooseOnDaLoose> AND YOU NEVER WILL.
    <goatboy> bastard


    <DigiGnome> Real life should have a fucking search function, or something.
    <DigiGnome> I need my socks.

    <pihlopase> Jesus Saves
    <jbroome> pases to moses, SCOOOOORE
    bash.org

    hahahaah boskie

  4. #104
    Dołączył
    Apr 2005
    Przegląda
    kosmiczny batalion w galaktyce zła
    Posty
    575
    <+||smallville||> im from philippines
    <+||smallville||> nice 2 meet u
    <+[El_Diablo]> fuckin israel
    <+||smallville||> huh?
    <+||smallville||> israel?
    <+[El_Diablo]> ye
    <+kiwiman> That's Palestine, not the Philippines, dumbfuck.


  5. #105
    Dołączył
    Feb 2005
    Przegląda
    Krakow
    Posty
    280
    Przychodzi Małgosia na plebanię do księdzai mówi , że się chce wyspowiadać.
    -No dobrze córko, wyspowiadam cię tutaj.Mów jak zgrzeszyłaś.
    -Poszłam do domu Jasia, a on mnie rozebrał...
    Ksiądz rozebrał Małgosię i pyta się:
    -Tak było?
    -Tak, a potem położył mnie na stół.
    Ksiądz ułożył Małgosię na stole i pyta się:
    -Czy tak było?
    -Tak, a potem się sam rozebrał i położył na mnie...
    Ksiądz skwapliwie wykonał te wzkazówki, a gdy już sobie poużywał pyta sie:
    -I co było potem?
    -Potem sie okazało, że Jaś zaraził sie ode mnie syfilisem.


    Policjant wybrał sie na koncert do filharmonii.
    -Czy nie sądzi pan, żę w tej sali jest kiepska akustyka?-spytał się go w czasie przerwy siedzący obok mężczyzna.
    -Ja nie czuję, mam katar.

  6. #106
    Dołączył
    May 2005
    Przegląda
    Wrocław
    Posty
    90
    Przychodzi baba do lekarza ze studentem w dupie
    Na to lekarz: O pani z dziekanatu

  7. #107
    Dołączył
    Apr 2005
    Przegląda
    Poznań
    Posty
    669
    Idzie dwoch studentow ulica i spostrzegaja lezaca na ziemi kartke papieru.
    Jeden do drugiego: To co!? Kserujemy!?

  8. #108
    Dołączył
    Apr 2004
    Przegląda
    Tychy
    Posty
    501
    Chłopak zaciągnął się do komandosów. Po przeszkoleniu, razem z innymi rekrutami zabrany został na pierwszy skok ze spadochronem. Następnego dnia dostał przepustkę do domu.
    Wita się z ojcem, a ten pyta - jak było. - Gdy samolot osiągnął odpowiednią wysokość, sierżant otworzył drzwi i spytał, kto skoczy na ochotnika. Skoczyła połowa z nas. - I ty synu? - Jeszcze nie. Wtedy sierżant zaczął nas po kolei wyrzucać. - I skoczyłeś, synu? - Jeszcze nie. Zostałem sam. Sierżant próbował mnie wyrzucić, ale ja uczepiłem się drzwi i nie puszczałem. Wtedy on, a facet ma 2 metry wzrostu i waży 120 kilogramów, wyjął kij bejsbolowy i wrzasnął: "Albo skoczysz, albo wsadzę ci to w tyłek!".
    - I wtedy skoczyłeś?
    - No, troszkę. Na początku...



    Do przedszkola dla dzieci upośledzonych przyjeżdża z gospodarską wizytą Leszek Miller. Pani pyta dzieci, kto to jest. Niestety, nikt nie wie. W końcu Jasio nieśmiało podnosi
    rękę. Nauczycielka zachęca go:
    - No, Jasiu, śmiało, śmiało, kto to jest?
    - Nowy?

  9. #109
    Dołączył
    Apr 2004
    Przegląda
    Tychy
    Posty
    501
    Harry wrzasnął - powoli jego palce odrywały się od występu. Zacisnął rękę mocniej i ostatkiem sił podciągnął się w górę. Rozmasował bolące stawy i odsapnął. "Pierwsza zasada nie patrzeć w
    dół" - pomyślał nie przestając chuchać na poczerwieniałe końcówki palców - "Obejrzysz się przez ramię i lecisz".

    Zadarł głowę i uświadomił sobie, iż przebył już całkiem niezły kawałek i do szczytu nie pozostało już wiele. Zebrał się w sobie i wstał starając się przygotować do kolejnego podejścia. Jego ręka pewnie namierzyła kolejny punkt zaczepienia. Nogi znalazły oparcie i Harry, posapując, zaczął przeć na przód.

    Gdzieś w oddali zaskrzeczał ptak uświadamiając nieszczęsnemu amatorowi wspinaczki, iż dobrze jest mieć skrzydła. Kropelki potu zaczęły pojawiać się na czole Harry'ego, by zaraz spłynąć w dół i zawisnąć na czubku nosa. Z wysiłkiem wspiął się na kolejny występ i spuszczając nogi w dół
    zaczerpnął powietrza. Miał wrażenie, iż owe trzy głębokie wdechy rozsadzą mu płuca. W skroniach pulsowała krew, a serce waliło jak młot. Otarł twarz rękawem i spojrzał na zegarek . Tak długo już brnął do góry, iż nie zauważył, że zbliża się zmierzch. "Musze tam dotrzeć przed nocą" - wymamrotał pod nosem.

    Podniósł się i przerażony wizją kolejnego wysiłku usiadł z powrotem. "Spokojnie, bez paniki. Masz jeszcze czas. Co nagle, to po diable - jak powiedział żółw-satanista" - spróbował zażartować, lecz daleko mu było do śmiechu, a o wiele bliżej do płaczu. "No czas się zbierać" - westchnął wyciągając rękę w górę.

    Szkoda, że nie zabrał ze sobą znajomego - we dwójkę byłoby łatwiej. Ale nie teraz jest czas, by czegoś żałować.

    Harry wsłuchiwał się w swój organizm, usiłując dopasować odpowiednie tempo. Całe ciało stało się nagle maszyną - wszystkie trybiki musiały idealnie działać, bo każda awaria groziła oderwaniem rąk i spadnięciem.

    Do końca już tak niedaleko. Wtem nagły błysk słońca oślepił Harry'ego, zmuszając go tym samym do zaciśnięcia powiek. Odwrócił głowę i otworzył oczy, przed którymi zatańczyły jasne plamy. Po omacku wyszukał następnej szczeliny i wśliznął w nią dłoń. Wolną ręką poszukał kolejnego miejsca, na tyle pewnego, by utrzymało jego osiemdziesięciokilowy ciężar.

    Znalazłszy przerzucił nogi nad występ i znalazł się na szczycie. Przez pewien czas leżał na plecach z rozciągniętymi ramionami i odpoczywał. Oddychał miarowo i głęboko usiłując się wewnętrznie uspokoić. Gdy w końcu przekonał sam siebie, iż jest już w stanie sprostać ostatniej przeszkodzie wstał i chwiejnym krokiem ruszył przed siebie.

    Kiedy dotarł już do celu swej podróży, z kieszeni wygniecionej marynarki wyjął klucz i długo nim majstrował, nim w końcu trafił do odpowiedniej dziurki w drzwiach.

    "Będę miał jutro strasznego kaca" - pomyślał ostatni raz patrząc przez ramię na klatkę schodową...



    Z dedykacją dla co poniektórych :lol: :P

  10. #110
    Dołączył
    Feb 2005
    Przegląda
    Radom / Kraków
    Posty
    142
    on i ona na spacerze, za raczki mija i ch grupa emerytów i jakiś dzadek krzyczy:
    weź ją w krzaki i posuń, nie się prowadzasz jak jakis palant!
    chłopak uszy po sobie, idą dalej, mijaja budowe, robotncy z rusztowań krzyczą:
    ty, weź ją do siebie i pieprz ją, a nie się w spacerki bawisz!!
    chłopak znowu uszy po sobie, w koncu odprowadza ją do drzwi, całuje w policzek i mówi:
    do jutra kochanie.
    taa, do jutra ty głuchy palancie!!


    Facet wraca w nocy do domu. Z kieszeni wystaje mu wejsciówka do agencji towarzyskiej. Żona w płacz i pyta.
    - Czemu ty mi to robisz. Dbam o dom, gotuje sprzątam, dzieciakami się zajmuję. Czemu Ty chodzisz na te dziwki.?
    On na to.
    - Kochanie wiesz... jak ja z nimi uprawiam sex, to one tak fajnie jęcza, a Ty nie.
    -No, a gdybym ja jęczała, to nie chodziłbyś do tego burdelu?
    On na to.
    -No, wtedy nie!
    Wieczorem zaczyna się gra wstępna - mąż żone całuje, a ta odrywa usta od jego ust i pyta: "mam już jęczeć?"
    - NIE, poczekaj.
    Facet schodzi do parteru - napalony już jak nie wiem co. A ta znów: "mam już jęczeć?"
    - Poczekaj!
    Kochają się wreszcie, klient dochodzi i szepcze: no
    - Teraz... jęcz... jęcz!
    Ona - " Na życie mi brakuje, znów za gaz podnieśli, Marek ma dwóje z fizyki, Jola nie ma butów, nie wiem co mam jutro kupić na obiad..."


    Trzej mężczyźni opowiadają o narządach płciowych swoich żon i porównują je do miast. Pierwszy mówi:
    - Wagina mojej żony jest jak Paryż - piękna, zachwyca zwłaszcza nocą.
    Drugi mówi:
    - Wagina mojej żony jest jak Londyn - zawsze taka wilgotna.
    Trzeci:
    - A wagina mojej żony jest jak Ciechanów.
    Zapadła cisza. Pozostali dwaj patrzą na niego pytająco, wreszcie jeden nieśmiało się odzywa:
    - Ciechanów? A właściwie to co masz na myśli?
    - No dziura... po prostu dziura...