Kompletnie, całkowicie i totalnie się nie zgadzam z tym co napisałeś
1) To że ludzie wchodziliby w all in bez emocji i na spokojnie - to jest przecież gigantyczna zaleta. W kółko wszyscy poważni gracze mowią że tak powinien wyglądać poker. Bez emocji, na spokojnie, z chłodną analizą. Więc gdzie problem? Poza tym, jakie tu emocje skoro cała twoja kariera pokerowa nie kończy sie na jednym all-inie. Każdy ci powie że tych all-inów zagrasz przecież w karierze setki. Tak więc -o ile grasz na podobnych stawkach - wszystko ci się statystycznie wyrówna. Więc te emocje to jest chyba tylko jakaś tylko iluzja w twojej głowie, a może nawet wyznacznik że traktujesz poker jak hazard, zwykłą ruletkę. W takim razie jednak chyba najlepiej szybko przestać grać?
2) Rozważ all in gdzie masz szansę wygranej 25%, czyli jeśli przeciwnik sprawdzi to w moim wariancie tracisz 75% kasy, a na obecnych zasadach masz 25% szansy wygrać całość i 75% szans przegrać całość.Czym to się różni w sensie EV? Odpowiedź: niczym. A ponoć w pokerze chodzi o nic innego jak o długofalową EV twojej strategii, tak czy nie?
3) W przykładzie powyżej tj 25 vs 75, gracz mający szanse WIN 25% traciłby POŁOWĘ postawionej forsy. Czy psychologicznie i emocjonalnie aż tak istotne jest że nie stracisz całości tylko połowę? Stracenie połowy stacka to jest bardzo bolesna strata i bolesna lekcja, owszem utrata całości jest bardziej bolesna, ale czy jest o co drzeć szaty? W 40%/60% będąc tym który ma win=40%, tracisz już tylko 20%. To jest lekko bolesne ale także jest to fair, bo przecież byłeś znacznie bliżej zwycięstwa, w 40 przypadkach na 100 wygrałbyś. Im bardziej zbliżasz się do sytuacji 50%/50% tym łagodniejsza jest twoja ewentualna przegrana.
4) Mówisz że zagrywki 40/60 czy 45/55 stawałyby się nudne. Przepraszam, według Ciebie klikanie setek tysiecy rąk by uzyskać IDENTYCZNY efekt - nie jest nudne? Nie rozumiem tej logiki.
5) Stwierdzenie że all-in zerujący stack jest "rodzajem lekcji" jest -łagodnie mówiąc- nieprzemyślane bo dotyka tylko jednej strony medalu. W przykładzie powyżej masz 25% szans że allina wygrasz. I przepraszam, czy WYGRANA - całkiem przecież prawdopodobna- w takiej sytuacji też wg ciebie jest rodzajem lekcji? Bo według mnie wręcz przeciwnie: taka wygrana to jest anty-lekcja, to jest nie tylko utrwalanie złych nawyków, ale też jest to najzwyklejsza w świecie niesprawiedliwość w stosunku do przeciwnika, który grał poprawnie. Niesprawiedliwość ta zachodzi zwłaszcza w turniejach, a już w szczególności w mega-turniejach o wysokich stawkach (ukoronowaniem jest finał WSOP) - które na obecnych zasadach są przecież teatrem absurdu. Te turnieje budzą emocje, ale ktoś w końcu powinien powiedzieć to wprost: emocjonowanie się tym że koleś all-in z szansą 35% wygrywa, zgarnia np 2 miliony dolców i eliminuje gracza który gral prawidłowo - to są emocje właściwe hazardzistom...
Ta zasada którą ja proponuję to jest włożenie kija w mrowisko pod tytułem "czy poker jest grą polegającą na szczęściu czy też na umiejętnościach?". Twierdzi się że na umiejętnościach i to ma niby zachęcać ludzi do grania a ustawodawców do legalizacji. Dlatego proszę bardzo, słucham racjonalnych argumentów przeciw wprowadzeniu takiej zasady, która przecież wysuwa na czoło umiejętności i neguje element przypadku. Każda taka zasada powinna logicznie rzecz biorąc działać na korzyść pokera, jak ktoś chce hazardu to przecież i w jedną noc może wygrać milion dolarów na ruletce, emocje ulokowane we właściwym miejscu no i szybsze wyniki