No ja rozumie ze sie nerwujesz, mnie przyfarcilo. Ale pamietaj o kilku drobnych kwestiach. Gralismy ze soba na stole na stole juz od wczesnej fazy. Siedziales od zawsze na shorcie, czesto kradles, nawet na limpowanym stole, wyhaczylem u Ciebie kilka nienajmocniejszych rąk (typu Q6o). Wczesniej tez się dales we znaki. To raz a dwa zwroc uwage z znowu ze z tych 35 tysi to zrobiles 150 bo dwa razy Cie podwoilem, i akurat miales dwa monsterki. Na mnie to zarobiłeś, i do mnie to wróciło.
Nazywasz mnie Fiszem? No ja nie twierdze ze jestem zajebisty w pokera, ale o fiszowaniu to troche przesada. Już samo to ze się tam dostalem, i ze się dotarłem do stolu finalowgo o czyms świadczy. Po za tym gdy Cie sprawdzalem to byłem chipleadem zawodow z 1/3 stacka w grze. Już od półfinałowego stolu byłem bigstakiem wraz z takim potężnym facetem po mojej prawej (mielismy po 120 tys, 670 było w puli, 12-14 graczy zostalo) i jako jedyny podejmowałem z nim gre.
Ja wiem ze możesz mi przypomniec jak ‘wrocilem z dalekiej podrozy na Kanarach’ (sprzedałem raz suckouta), ale ‘niech pierwszy rzuci kamien ten kto jest bez winy’
Zreszta ty tez nie pokazles wielkiego pokera, przez pare godzin tylko all-in albo fold. i nie rob sie takim wielkim wedkarzem