Witam. Gram w poksa juz od ponad 3 lat. niestety uczyłem się na swoich błędach i dużo początkowo za to płaciłem. shoty na NL1k, HU za 200$... nie potrafiłem sobie po prostu radzić z tiltem. Na szczęscie po dłuższym okresie czasu nauczyłem się z tym radzić .
Tyle wstępu . Teraz konkretnie. Chodzi o to, że przez 3 miesiące regularnie wygrywałem. Zdarzały się swingi na max 7BI ale sobie jakoś z tym radziłem i w miare szybko odrabiałem straty... zaczęło się robić źle od swingu na około 20-25BI, na szczęście udało mi się wygrać MTT i znow wykres zaczął zmierzać ku górze... aż do ostatniego dnia lutego... pamiętam ,że już liczyłem ile będę miał gdy wpłynie rakeback, a tu zonk!! Przegrałem 10BI w jeden dzień co mi sie wcześniej nie zdarzało... ale nic pomyślałem "swing jak swing, będę grać swoje to w miare szybko odrobie..." Niestety każdy dzień przynosił kolejne 10BI w tył, dni gdy przegrywałem 5 sytuacji gdzie miałem 90% szans, przegrywanie wszystkich coin'ów o sytuacjach typu 70 na 30 i 60 na 40 nie wspominając. Tak po niecałym tygodniu miałem 50BI w tył. Zrobiłem sobie tydzien przerwy wrocilem i.... znow suckout goni suckout'a Wypłaciłem 2/3 rolla, wskoczyłem na nizsze stawki troszeczke odrobilem i co? Znów się zaczyna w ciągu 2 dni 5 razy mi AA połamali, gdy widze pf sytuacje TT vs A7 to praktycznie moge wyłączać stół. Swing sięga już ponad 60BI!!! Zresztą zobaczcie wykres:
Moje pytanie. Czy grając swoje, zgodnie z BM i oddsami możliwy jest tak wielki swing? BTW gram 5cio osobowe sng turbo i speed głównie za 10+1e. Czasami gram MTT też za 10.
Co mam zrobić? Naprawde gram prawidłowo, gdy wsuwam all jestem w bardzo dużej liczbie rozdań faworytem, nie tiltuje a jednak przegrywam turniej za turniejem. Może zmienić room, sieć...? Pomóżcie!