Witam ponownie!
Teoretycznie temat ten podchodzi pod to co pisał Peri, ale moja odmiana chyba dowswingu jest jeszcze gorsza. Może nie jest to nic długotrwałego, ale zaczynam być strasznie zmęczony grą w pokera.
Wszystko zaczeło się ok 1.5 tygodnia temu. Do tego czasu szło mi bardzo dobrze jak na początkującego i myślałem, że będzie jeszcze do pewnego poziomu. Jednak nagle coś się spieprzyło. Zazwyczaj w ciągu ok 3h sesji tracę kilka BI. Na pewno jest to spowodowane brakiem umiejętności. Do tej pory starałem się grać umiarkowanie tight. Czyli cicho siedzieć i wchodzić z czymś dobrym.
Jednak problemy zaczeły się od gry z pewnym h.. to znaczy graczem(ile to ja się już na niego naopowiadałem.
Koleś wszedł z najniżym BI - 2$ - na stolik. Graliśmy na 6-cio osobowym. Od początku grał agresywnie. Tzn co 2-3 rozdanie dawał podbicie za 3-4 BB. Z początku starałem się to ignoworwać, ale z czasem nie dało rady. Wchodziłem do jego podbić z mocniejszymi kartami A - K do 10 (jakiejś top pary nie udało mi się trafić). Co bym nie robił, jak bym nie pobijał zawsze wchodził. Nie mając nic przebijał mnie. Miałem warażenie że jest jakiś kurwa nieśmiertalny! Nawet jak wchodził ze śmieciami zazwyczaj cos mu dochodziło. Szczytem było gdy wszedłem z AQ na flopie pokazało się chyba 237 oczywiście podbiłem. Póżniej doszło jeszcze 10 i J. Straszyłem go coraz mocniej, ale nie poskutkowało. Straciłem 3/4 tego co miałem a koleś pokazał mi K 3. I wygrał, z tą parą trójek. Straciłem na nim kilka BI(z resztą nie tylko ja). I zawsze było tak, że albo mnie zastraszył albo nagle mu coś dochodziło. Może chodzi tu o tą taktykę drugiej pary, nie wiem. Wiem, że wszystko teraz mi się miesza. Zupełnie nie wiem jak grać. Gra tight może i jest skuteczna, ale niestety w moim wypadku przez takich ludzi kończy się bardzo marnie. Ugrywam 2-3 BI więcej i zawsze trafia się jakiś nieśmiertelny. Często na moją zgubę. Nie mam pojecia co robić? Uciekać? Ale przecież to nic nie zmieni. Z drugiej strony grać i dać się prowokować? Zazwyczaj wychodzę na tym żałośnie.
Czasem sam próbuję bawić się w nieśmiertelnego, ale co najwyżej wychodzę na tym kilka centów do przodu. Z drugiej strony siedzieć kilka godzin czekając na AA i wtedy grać? To przecież też do niczego nie prowadzi.
Nie sądzę też, że wiele może zmienić analiza swojej gry. Tu chodzi głównie o wyprowadzanie mnie z równowagi przez takich graczy. Niestety jak już im się uda, to kasa leci.
Czy są na to jakieś rady, ćwiczenia, może warto abym się z czymś zapoznał. Nie chcę definitywnie stać się fiszem zabierającym małym fiszom i oddajacym większym, ale z tego samego poziomu.
To tyle. Być może to, co napisałem jest nieco chaotyczne, ale po dzisiejszym, kolejnym dniu, na minusie nawet na pisaniu nie moge się skupić.
Mam już wrażenie, że zupełnie nie wiem o co w tej grze chodzi.
Będę wdzięczny za wszelkie konstruktywne wnioski.