-
Siedzi facet nad stawemi łowi ryby. W pewnym momencie wynurza się żaba i
pyta:
- Proszę Pana, czy ja mogłabym wejść na spławik i skoczyć do wody?
- A skocz sobie - odpowiada facet.
Żaba skoczyła, a facet dalej łowi ryby. Po chwili żaba znowu się wynurza
i
pyta:
- Proszę Pana, a czy ja mogłabym jeszcze raz wejść na spławik i skoczyć
do
wody?
- No to skocz sobie - odpowiada facet.
Żaba skoczyła, a facet dalej łowi ryby. Po chwili żaba znowu się wynurza
i
pyta:
- Proszę Pana, a czy ja mogłabym usiąść koło Pana?
- A siadaj - odpowiada facet.
Żaba siada koło faceta, a ten dalej łowi ryby. Siedzą tak sobie w
milczeniu, aż ze stawu wynurza się druga żaba i pyta:
- Proszę Pana, czy ja mogłabym wejść na spławik i skoczyć do wody?
Na to pierwsza żaba:
- Spie**alaj!.......... Dobrze mówię, Proszę Pana?
-
W pierwszej klasie szkoły podstawowej, podczas lekcji biologii, pani pyta dzieci:
- Jakie dźwięki wydaje krowa?
Małgosia podnosi rękę:
- Muuuu, proszę pani.
- Bardzo dobrze Gosiu. A jaki odgłos wydają koty?
Grześ podnosi rękę:
- Miauuu, proszę pani.
- Bardzo dobrze, Grzesiu bardzo dobrze. A jaki dźwięk wydają psy?
Jasio podnosi rękę.
- No Jasiu powiedz - zachęca pani.
- Na ziemię skurwysynu, ręce za głowę i szeroko nogi.
----
Dwie staruszki wychodzą z kina i spotykają trzecią.
- Na czym byłyście? - pyta trzecia.
- Hm... - zaczyna jedna - zaraz, bo zapomniałam... Pomóżcie mi... Co to jest, takie czerwone z łodygą i listkami?
- Kwiat.
- Jasne, kwiat. A taki kwiat z kolcami.
- Róża.
- O właśnie! Róża, na czym byłyśmy?
:wink:
-
Podchodzi stewardessa do Araba w samolocie
- przepraszam, może życzy pan sobie drinka?
- nie dziękuję, zaraz siadam za sterami
-
Idzie turysta przez las,
idzie, idzie... i wdepnął w gówno,
-No trudno, myśli sobie, wytarł but i idzie dalej
sytuacja się powtarza kilka razy lecz nie zniechęcony tym turysta idzie dalej
po jakimś czasie idzie już po kostki w gównach,
potem po kolana, po pas, po szyje
aż nagle, w samym środku tego morza gówien widzi
zieloną polankę, na środku której siedzi baca i pali fajkę.
Turysta otrzepał się powycierał i podchodzi do
bacy:
-Powiedzcie mi baco skąd tu tyle tego gówna?
-Widzicie Panocku, mówi baca, bo tu kiedyś było pikne królestwo po którym panoszył się strasliwy smok, pożerał dziewice, pustoszył wioski
i król obiecał rękę księżniczki i połowe królestwa za zabicie bestyji.
Zgłosił się więc śmiałek, który zakatrupił smoka,
lecz księżniczka nie chciała mu się oddać póki nie podbije sąsiedniego królestwa i nie zabije tam wszystkich bestii.
Królewicz więc zabrał armię i wyruszył,
podbił wszystkie ościenne królestwa,
pozabijał tam wszystkie bestie,
ale królewna dalej go nie chciała i kazała mu..
-ale baco, baco! Skąd te gówna?
-aaa... gówna? ktoś nasroł
:wink:
-
Przychodzi Czerwony Kapturek do babci i się pyta:
- Babciu, dlaczego masz takie wielkie oczy???
A Babcia w białych rękawiczkach i z gwizdkiem w ustach krzyczy:
JAAAAAZDAAAAAA!!!!!!!
-
Moze to nie dowcip ale rozbawilo mnie, slysze kolgow ktorzy graja w kuchni w pokera:
- Ty masz malego czy duzego?
- Ja mam malego.
- Tak, on ma malego !!!
Albo to:
- Sprawdze, zobacze co dojdzie i sie wkurwie.
-
1.
w poniedzialek rano przychodzi do pracy lekarz. przez caly weekend siedzial u szwagra i nie wypuszczal kieliszka z reki. glowa peka, w ustach pustynia, ledwo moze zlapac ostrosc widzenia. siada za biurkiem, opiera glowe na rekach i tak sobie mysli: "zeby juz sie ten dzien skonczyl, zeby juz bylo po wszystkim. zebym tak mogl isc do domu i sie wyspac. moze mi sie uda moze nikt nie przyjdzie".
i tak biadoli w myslach, popija mineralna a czas mija.
ale po paru godzinach drzwi do gabinetu sie otwieraja i wpada pacjent. energicznie trzaska drzwiami i od progu krzyczy "dzien dobry panie doktorze"
lekarzowi prawie czaszka pekla od tego trzasniecie. patrzy z nienawiscia na pacjenta, a ten dalej swoje:
- no, jak tam panie doktorze, sa juz moje badania? wiadomo co mi jest?
doktor cedzi przez zeby
- tak, wiadomo, rak!
- ale jak to rak? przeciez pan mowil, ze kamienie.
- tak, kamienie! a pod kazdym kamieniem rak!!!
2.
facet na sobote pojechal za miasto na ryby. zatrzymal sie na niewielkiej polance w lesie, rozlozyl wedke, siedzi i czeka az cos sie zlapie. piekna pogoda, slonce grzeje, popija sobie piwko i lekko przysypia.
nagle slysz jak powodzie ponioslo sie chiche "spierdaaaaalaaaj".
otwarl szeroko oczy i sie rozglada, ale nikogo nigdzie nie widac wiec znowu przymknal. po chcili juz troche glosniej znowu slyszy "sperdaaaalaaaj". tym razem juz wstal i sie rozglada. "moze to jakis prywatny teren, moze ktos mnie wygania. ale nie bylo znakow, nie ma ogrodzenia." byije sie zmyslami. a tym czasem znowu, jeszcze glosneij slyszy "spierdaaalaaaj". nikogo nigdzie nie widac, ale glos wyraznie idzie od strony rzeki. stanla wiec nad brzegiem i sie rozglada. a tu co chwile, coraz glosniej slyszy kolejne "spierdaalaaj".
nagle, po dluzszej chwili zza zakretu rzeki wylania sie kajak, a w nim facet wioslujacy patelnia. wedkarz nie moze uwierzyc w to co widzi. kiedy kajak podplywa blizej wola do faceta w srodku:
- panie, a nie latwiej byloby wioslem?
a kajakarz odpowiada:
- spierdalaj
-
jaki tam gosc, ja to napisalem
-
hahah z wędkarzem dobre ;]
-
Idzie sobie mała, biedna myszka aż dochodzi do rzeki. Ponieważ to była duża rzeka z bardzo mocnym prądem to myszka się wystraszyła, że nie przepłynie i mówi do ptaka stojącego obok:- Ja taka mała biedna myszka a Ty taki wielki i silny, prosze złap mnie i przewiez na druga stronę...
- Nie.
- No proszę...
- Nie!
- No ale blagam...
- NIE!
Ptak odleciał... Myszka sie wkurzyła, zebrała wszystkie siły, wskoczyła do wody i ostatkiem sił przeplynela na drugi brzeg. Wychodzi cala mokra, zupełnie przemoczona.
- Jaki z tego morał?
- Jak "ptak" jest twardy to "myszka" musi być mokra!