Dowcipy

[alutekfiutek]

Po ostatnim meczu z Polską bramkarz reprezentacji Kolumbii, Luis Enrique Martinez wchodzi do kuchni, gdzie siedzi jego żona, która mówi: - Cześć kochanie. Ile przegraliście z Polakami?
- Wygraliśmy 2:1!
- Jasne. i może jeszcze mi powiesz, że strzeliłeś bramkę?





Do kolesia na ulicy wysiadającego z mesia 600 podchodzi brudny menel i mówi:
- Panie, poratuj pan! Zbieram na jedzenie, daj pan trochę grosza!
- O nie, pewnie zaraz kupisz flaszkę, nie ma mowy!
- Skąd! Ja już od dawna nie piję!
- Tak? To pewnie przegrasz w pokera!
- Panie, ja się brzydzę hazardem.
- No to wydasz na kobiety!
- Ja? Ja jestem wierny mojej babie, dzieci w domu głodne, naprawdę zbieram na chleb…
Na to koleś: - No to jedziemy do mnie, żona zrobi nam kolację.

- Ale zobacz pan, jak ja wyglądam. Pańska żona mnie nie wpuści, daj pan kilka złotych i już sobie idę.
- Jedziesz ze mną!!!! Muszę pokazać żonie, jak wygląda człowiek, który nie pije, nie gra w karty i jest wierny swojej kobiecie!





Oddział położniczy w szpitalu. Na korytarzu trzech zestresowanych, świeżo upieczonych ojców: murzyn, krakowianin i warszawiak.
Podchodzi do nich pielęgniarka i speszonym głosem mówi:
- Proszę panów. Zdarzył się pewien wypadek. Państwa partnerki
urodziły zdrowe, piękne dzieci, ale niestety w wyniku małego
zamieszania włożyliśmy je do nieodpowiednich łóżeczek i powstał
problem: nie wiemy, które dziecko jest czyje...
Wobec tego mamy do panów prośbę, żeby nie narażać żon na niepotrzebny
stres, proszę, niech panowie obejrzą dzieci i wiedzieni ojcowskim
instynktem wybiorą swoje dziecko.
Wśród tatusiów lekka konsternacja. Cisza. Nagle krakowianin rzuca się
dzikim pędem na czarne dziecko, łapie je w ręce i namiętnie tuli.
Pielęgniarka zbita z tropu sugeruje mu delikatnie:
- Proszę pana, yyyyyy czy jest pan pewien? Niech się pan jeszcze
zastanowi, ja wiem, że to stres...
Na co krakowianin:
- Pierd.lę, warszawiaka nie wezmę!

[MMP1980]

Ostatni jest dobry :lol:

Muszę tylko zamienić w nim role dwóch osób :wink:

[matisPL]

po meczu z Kolumbia żona mówi do Rasiaka:

"Grzegorz, gdzie byłeś?" on na to: biegałem...
a ona do niego, Grzesiu, ale ta koszulka jest sucha i nawet nie pachnie

[Soprano]

[Drauger]

To ja spróbuje:
"Musisz przyznać, że jak tatuś zrobi dziubek, to nie ma huja we wsi"
:twisted:

[Kirek]

Drauger prawie Ci się udało ale zgubiłeś literkę c 8)

[Qter]

Ja bym zamienił dziubek na kupę, bo on tak wygląda jakoś :twisted:

[Drauger]

Drauger prawie Ci się udało ale zgubiłeś literkę c Cool

Ja to napisałem specjalnie tak. U mnie na dzielnicy i okolicach zawsze sie tak pisało więc i ja tak pisze :wink: Z c mi jakoś nie pasuje :wink:

Ja bym zamienił dziubek na kupę, bo on tak wygląda jakoś Twisted Evil

To jak się nie myle jest cytat wiec ci nie dam nic zmieniać :twisted:

[Drauger]

Been Drinking?

Late one Friday night a policeman spotted a man driving very erratically through the streets of Dublin. They pulled the man over and asked him if he had been drinking that evening.

"Aye, so I have 'tis Friday, you know, so me and the lads stopped by the pub where I had six or seven pints. And then there was something called "Happy Hour" and they served these mar-gar-itos which are quite good. I had four or five o' those. Then I had to drive me friend Mike home and o' course I had to go in for a couple of Guinnesses -- couldn't be rude, ye know. Then I stopped on the way home to get another bottle for later..."

And the man fumbled around in his coat until he located his bottle of whiskey, which he held up for inspection.

The officer sighed, and said, "Sir, I'm afraid I'll need you to step out of the car and take a breathalyser test."

Indignantly, the man said, "Why? Don't ye believe me?!?"

[Drauger]

The Hang Over

Jack wakes up with a huge hangover after attending his Company's Annual Office Party. Jack is not normally a drinker, but the drinks didn't taste like alcohol at all. He doesn't even remember how he got home from the party. As bad as he was feeling, he wondered if he did something wrong.

Jack forced himself to open his eyes, and the first thing he sees is a couple of aspirins next to a glass of water on the bedside table. And, next to them, a single red rose!

Jack sits up and sees his clothing in front of him, all clean and pressed. He looks around the room and sees that it is in perfect order, spotlessly clean. So is the rest of the house. He takes the aspirins, cringing when he sees a huge black eye staring back at him in the bathroom mirror. Then he notices a note hanging on the corner of the mirror written in red with little hearts on it and a kiss mark from his wife in lipstick:

"Honey, breakfast is on the stove. I left early to go get groceries to make you your favorite dinner tonight. I love you, darling! Love, Jillian"

Jack stumbles to the kitchen, and sure enough, there is hot breakfast, steaming hot coffee and the morning newspaper. His son is also at the table, eating. Jack asks, "Son... what happened last night?"

"Well, you came home after 3 A.M., drunk and out of your mind. You fell over the coffee table and broke it, then puked in the hallway and got that black eye when you ran into the door."

Confused he asked his son, "So, why is everything in such perfect order, so clean. Why do I have a rose and breakfast on the table waiting for me?"

His son replies, "Oh, THAT! Well, Mom dragged you to the bedroom, and when she tried to take your pants off, you screamed, "Leave me alone, lady, I'm married!"

Broken coffee table: $39.99
Hot breakfast: $4.20
Two aspirins: $0.38
Saying the right thing, at the right time… Priceless