Moja matka przeczytala niedawno ten artykul z Angory i podstawila mi pod nos mowiac zebym przeczytal go sobie z obiektywnym nastawieniem (oczywiscie ma podobne nastawienie do mamy mosznika ale mam to gdzies bo wiem swoje) to ja w smiech i mowie ze nie pisze nic w nim zlego, a ona na to: no jak to nie, i mowi o tej kobicie co przegrala 70tys$. oczywiscie nie pomoglo tlumaczenie ze tak naprawde to nie 70k bo to turniej i chyba dalej nie rozumie albo nie chce rozumiec swoja droga to sobie mysle ze dobrze ze nie opisali w tym artykule wsop main eventa, bo by bylo ze ktos przegral 12mln$ w jednym rozdaniu o tym ze przegrana w jednym turnieju ma maly wplyw na bakroll juz wolalem nie tlumaczyc jak pierwszego nie chciala zrozumiec
oprocz tego codziennie slysze narzekania, najczestsze to ze "to strata czasu" i nie przemawia do niej ze srednio w ostatnim miesiacu zarabialem 18$ na godzine i z kazdym miesiacem jest lepiej, a ze gram dopiero od kwietnia to pewnie wiele rzeczy sie naucze, albo "przegrasz cale swoje zycie". a jak jade na lige do krakowa czy inny turniej to jest gadka ze oni mnie tam oszukaja albo cos w tym stylu. czasem sie zapyta jak mi poszlo ale chyba po to ze jak zle to nastepnym razem bedzie mogla powiedziec "po co jedziesz, znowu przegrasz" co juz mialo miejsce pare razy (i to nic ze 2tyg wczesniej wygralem turniej i pare tyg wczesniej tez) nie ma to jak jechac z dobrym nastawieniem na turniej
z drugiej strony jej sie troche nie dziwie bo powtarzam teraz rok na studiach, bo sobie troche skzole olalem.
a co do lasek to nie mozna byc pantofalrzem, jak masz wazny turniej to w nim grasz i juz, niech sie spotka z kolezankami. musze sobie chyba znalezc taka ktora sie wkreci w pokera bo ostatnia to byla pod tym wzgledem totalna porazka. nie chciala o tym nawet slowa slyszec nie mowiac juz o graniu w pokera rozbieranego np. a najlepsze ze jak mnie podrywala to mowila ze gra w pokera z kolegami itp