Zamieszczone przez
indy
Hmmm a to ciekawe.
Jestem z dość zamożnej rodziny, zawsze miałem fajne zabawki zza granicy, zero problemów z nauką, zresztą co z tego - nie zdałbym na studia, tatuś by mi opłacił płatne.
Jeden mój kolega za młodu stracił ojca, jego matka ledwo wiązała koniec z końcem, i chłopaka nie stać było na studia - owszem, mógł dostać stypendium socjalne, no ale do kurwy nędzy - przecież to świadczenie socjalne! Jeśli pójdzie na studia na które go nie stać, to lewak będzie okradał tych którzy sobie sami na nie zapracowali! Zresztą to był tylko przykład. Chłopak mimo że się dużo uczył, sam z nim siedziałem i próbowałem mu pomagać, jest po prostu "mało zdolny" i na studia się nie nadaje, więc po szkole zaczął szukać pracy. Oczywiście to że nie może znaleźć pracy to jego wina - powinien był się urodzić super zaradny z tysiącem znajomych, jak taki nie jest to won pod most! Won pod most, bo zasiłek dla bezrobotnych, żeby w trakcie szukania pracy miał co do garnka włożyć, to przecież świadczenie socjalne! Jebany lewak nie poszedł pod most, tylko wziął ten zasiłek! Uwielbia jak to państwo się nim opiekuje, te paręset złotych za które ma co włożyć przez czas szukania pracy do garnka to taka wygoda, że faktycznie, tak go to rozochociło, że nagle przestaliśmy się dogadywać...
Jakoś jesteśmy z dwóch różnych światów, ale o dziwo ZbigAnch jestem w stanie się z nim dogadać... no baaaa... nawet się przejąłem jego losem. Ja głupia cipa zamiast się cieszyć z tego co mam, to nawet zacząłem współczuć nad losem ludzi skazanych na biedę, no bo niestety w kapitalizmie bieda rodzi biedę... I nawet głupi mimowolnie zidentyfikowałem się z lewicowymi poglądami, które dają takim ludziom szansę na choć trochę normalnego życia, czyli pomóc skończyć studia, pomóc przeżyć w trakcie szukania pracy itp. itd, nawet kosztem moich podatków... jakbym to ja się urodził biedny a on bogaty, mi by państwo sponsorowało obiad z jego podatków, trudno. Pasuje mi taki układ.