Mi sie wydaje, że zrozumienie tej losowości i akceptacja, to duży krok do przodu jeśli chodzi o jakośc gry. Ci najlepsi to rozumieją i tu jest duża część ich przewagi. Jeśli ten przysłowiowy donk, sprawdzi all-ina z drawem i mu dojdzie to sie cieszy i uważa że zagrał ok. Nie ma znaczenia co ktoś miał seta czy nic. Jesli potem 3 razy spudłuje, zaczyna sie denerwować na pecha . Gdyby sytuacja była taka jak proponujesz, te różnice w poziomie jeszcze by sie zmniejszyły. Mówi sie, że poker to gra małych przewag, ty proponujesz pozbawienie samego siebie jednej z większych z tych potencjalnych przewag .Ten long run, choć wszyscy go teoretycznie rozumieją nie jest tak 100% dla nas pewny i łatwy do ogarnięcia. Jest jednak intelektualnym wyzwaniem w kontekście kikudziesięciu/kiluset k rozdań. Spotykałem sie z głosami, że 40k to już duża prubka. Inni piszą że dopiero po 1000 k można ocenić grę.
Do tego dochodzi kwestia MTT i rebuy. Nie wiem czy gra w nich miałaby jakiś sens, a na pewno zmieniła by sie dynamika. Nie gram tego,ale chyba opłaca sie nastackowanemu kolesiowi w drugiej połowie turnieju sprawdzić shorta z BB, choć zakłada że jest z tyłu. Chce go wywalić z turka
Do tego dochodzi kwestia streetów. Jeśli mam overpare i betuje fop,turn. Kolesiowi zostaje 1/10 stacka i dochodzi mu układ na river to jak to sie dzieli? Jak byś uwzględnił bet sizeing na poszczególnych streetach?