-
Cytat z "W11" przed chwilą usłyszałem:
- Pamiętam jak Maciek był jakiś dziwny i co się działo.
- Jaki dziwny i co się działo ?
Nie pozostaje nic innego jak wkleić to jako komentarz:
-
Miałem przed chwilą po raz kolejny w PLO rozdanko gdzie zagrałem dobrze, zrobiłem na turn raise all in gdzie miałem 63 % na wygraną i po raz piąty z rzędu odpadłem na samym początku z turnieju na all in mając sensowną przewagę %. Tym razem jednak stwierdziłem, że jest to śmieszne więc pozwoliłem sobie na stworzenie specjalnej kategorii dla tego typu rozdań, czyli :
"Ja mu ściągnąłem majtki, a on mi się wysikał na głowę"
-
,,,,,,,,,,
Ostatnio edytowane przez Kto_To_Jest ; 16-09-2016 o 22:53
-
-
Stoją dwie blondynki na balkonie...
Nagle jedna mówi:
- O patrz, idzie mój Rysiu, kurdę kwiaty ma, znów będę musiała mu dać dupy...
na to druga:
- a co, nie macie wazonu ?!
-
w ciezarowce wczoraj bylo, angole sie nie smiali za bardzo, ale ja umarlem z tego:
"Rick Davies sucks cock for bus fare and then he walks home. True story."
btw: wiecie jak angole mowia na Walijczykow?
sheep shaggers lol
-
Spotykają się trzy bociany, stary, średni i bardzo młody i rozmawiają o tym jak spędzały ostatni tydzień.
- Ja uszczęśliwiałem staruszków w Krakowie ? mówi stary.
- Ja uszczęśliwiałem trzydziestolatków w Warszawie ? mówi średni.
A najmłodszy:
A ja straszyłem studentów w Poznaniu.
-
Ktoś kto ma firmę na pewno zrozumie
Czym różni się księgowa z certyfikatem od terrorystki?
Z terrorystką można negocjować ....
Ostatnio edytowane przez ifturyeag ; 16-09-2016 o 09:14
-
- Czy rozpatrzyliście już moje podanie?
Urzędnik przez godzinę szuka podania petenta i wreszcie wzruszając ramionami stwierdza:
- Pańskiego podania nie ma. A kiedy pan je składał?
- No, może jakieś pięć lat temu.
- No, to mów pan tak od razu. Pani Stasiu! Niech mi pani poda teczkę "bardzo pilne"...
-
Przesądna blondynka mówi do swojej przyjaciółki:
- Wyobraź sobie, że rano spadł mi talerz! Boję się, że to może zaszkodzić dziecku, które w sobie noszę.
- Eee, idź głupia! W zabobony wierzysz? Dwa miesiące przed moim urodzeniem, mama rozbiła płytę gramofonową i nic mi nie jest... nic mi nie jest... nic mi nie jest...