Mokm zdaniem jeszcze jedna istotna kwestia dla tych 'którzy muszą już tym razem' itd. Jeżeli kogoś bankroll wynosi ledwo parę tysięcy dolarów, to niech sobie może kilka razy spróbuje w małych satelitach do satelit do satelit do WSOPa, ale bez przesady. Nie ma po co nadwyrężać bankrolla zbudowanego na dobrej solidnej grze dla mglistej wizji gry na wsopie. WSOP może jest spełnieniem marzenia, ale nie, JEŻELI GRA W NIM MA BYĆ OBCIĄŻENIEM DLA WASZEJ KIESZENI! Od pokerroomu dostaniecie kasę na hotel i na przelot. Ale dwa tygodnie w Vegas to oczywiście mnóstwo dodatkowych kosztów - wypożyczenie samochodu albo wielokrotne koszty taxi, jedzenie (w naszym hotelu śniadanie nie było wliczone) oraz oczywiście odpowiedni bankroll na grę - nie wyobrażam sobie gracza, który nie będzie chciał spróbować swoich sił na stolikach w vegas. A jeżeli wasz bankroll to dwa tysiące dolarów, to co po wygraniu wejściówki? Wypłacicie wszystko z sieci, żeby utrzymać się tam dwa tygodnie? A co po powrocie? Wszystko od zera, 'ale warto było'?
Moim zdaniem zdecydowanie lepiej skupić się na solidnej grze w sieci i budowie bankrolla do momentu, w którym gra w satelicie będzie dla was jednym z kolejnych turniejów, którego przegranej nie odczujecie a nie taki, w którym w decydującym momencie będziecie bali się zaryzykować 'bo za dużo mam do stracenia'. Nie mówiąc już o megatrudnym zadaniu przebicia się przez kilka tysięcy najlepszych na świecie graczy, aby dojść do kasy - w takim turnieju nie da się wygrać bez podejmowania ryzyka.
Nie próbuję tutaj nikogo zniechęcić do wyjazdu, wręcz przeciwnie, uważam, że vegas jest super i naprawdę warto się tam wybrać. Ale trzeba to zrobić z głową! Jeżeli ktoś ledwo zaczyna przygodę z pokerem w sieci, niech o tym zapomni. Przede wszystkim zacznijcie grać na żywo! Ligi lokalne, turnieje ogólnopolskie, może małe satelitki do mniejszej rangi turniejów w Europie, zanim będziecie się wybierać do vegas. Znam dużo graczy wymiatających w sieci, którzy miesiącami przestawiali się na grę live, to zupełnie inna para kaloszy! A co dopiero jak przyjdzie zagrać przy stoliku z jakąś sławą? Moim zdaniem celem w pokerze nie jest 'uczestnictwo' jak na olimpiadzie, ale wygrywanie pieniędzy. Nie wygrasz bez treningu i pokonywania kolejnych kroków. A tak co, pojedziesz na wsopa, odpadniesz na 3274. miejscu, wydasz cały bankroll i co? wspo(wsop)mnienia do końca życia? A co to, wyjazd do vegas to taki cud? A odbudowa bankrolla od zera zajmie ci dwa następne wsopy...
Moim zdaniem super sprawą jest wyjazd na duży turniej i gra w małych turniejach pobocznych i na stolikach. I żeby nie było nieporozumień - w tym roku pewnie też zawitam do vegas (poczekam aż soprano się dostanie ;p), ale pewnie swojej szansy poszukam w side eventach. Chociaż... zobaczymy.
pozdr
warsaw