Zamieszczone przez
Trias
Przede wszystkim, jeśli państwo tworzy miejsce pracy, to musi je z czegoś opłacić. Są dwie opcje:
a) Owo miejsce pracy zarabia na siebie. Tylko po co wówczas państwo? Skoro zarabia, to prywatni przedsiębiorcy by się tym również z pewnością zainteresowali.
b) Trzeba dopłacać z podatków. Wówczas zabierasz komuś, żeby dać innemu. Innymi słowy, likwidujesz jedno miejsce pracy (bo prywatna firma pod wpływem obciążeń nie może się rozwijać na tyle i tworzyć tylu miejsc pracy, ile by mogła), a tworzysz inne.
Przy czym należy zaznaczyć, że państwowe przedsiębiorstwa są zwykle mniej wydajne. Prywatny właściciel dba o swoją firmę, bo to po prostu leży w jego interesie. A jak nie dba, to firma upada, a jej miejsce zajmuje inna. Dobór naturalny. Państwowa nie upadnie, bo jak się za bardzo zadłuży, to zawsze podatnik dopłaci. Nie ma więc żadnej presji na efektywność czy opłacalność. Do tego sektor prywatny lepiej dostosowuje się do potrzeb rynku.
Dlatego Twoje przekonanie, że jak państwo nie stworzy miejsca pracy, to ludzie będą zdychać z głodu, jest moim zdaniem fałszywe. Pomyśl na przykład, ile miejsc pracy można by stworzyć za miliardy, które przez lata każdy rząd topił w górnictwie, żeby tylko jakaś banda nie przyjechała im robić burd i palić opon pod Sejmem. Nie dość, że zrobiono w ten sposób społeczeństwu niedźwiedzią przysługę, to jeszcze dano piękny precedens, jak to na organach władzy państwowej można decyzje korzystne dla siebie wymusić zwykłym szantażem i przemocą.