Właśnie chodzi o to, że wypierdala się los już po naszym wyborze. Gdyby to miało miejsce przed, to właśnie wtedy ten wyrzucony los nie miałby na nic wpływu i prawdopodobieństwo wygranej wyniosłoby 1/2.
A eksperyment na małej próbce zdaje się potwierdzać prawdziwość paradoksu - na 60 prób wygrałem dokładnie 40 stosując strategię zamiany. Jak będzie mi się chciało, zrobię jeszcze więcej.
Dlaczego bez sensu? Równie dobrze możemy przecież zmieniać bramkę z nagrodą, a wybierać zawsze tę samą albo i to, i to robić losowo. Nie ma to znaczenia, bo i tak zawsze szansa wylosowania tej właściwej wynosi 1/3.