Ach, więc o to chodzi. Dla mnie to jest akurat najmniej istotna część. Ustanowienie rekordu to jakiś tam dodatkowy smaczek (zresztą osiągnięcie to przecież głównie technologiczne, człowiek ma tu niewiele do powiedzenia), natomiast sam skok to przecież przeżycie, które ciężko sobie nawet wyobrazić.