Pod pewnym względem przejście na wyższe stawki (w twoim przypadku na NL50) jest właśnie dobrym rozwiązaniem. Jeżeli masz dość idiotów, którzy grają jak ostatni loserzy i trafiają wszystko jak leci to na pewno im wyższe stawki tym takich graczy mniej. Ja ze swojej praktyki nie lubię dawać porad, bo grałem mało. Ale zdarzało mi się, że jak mi nie szło to przechodziłem na chwilę na wyższe stawki i czułem często ulgę pod względem samego feelingu stołu i parę razy udało się odrobić straty. Czasami miło też jest oglądać większe liczby jak się ma dość oglądania tych samych przez dłuższy czas, ale to oczywiście szczegół. Także zejście niżej i odrabianie strat może być wyjątkowo denerwujące jeśli złapiesz tam downswing, co rozumiem właśnie teraz Cię spotkało.
Powiem Ci na pocieszenie, że moja sytuacja wygląda na obecną chwilę tak ... na samym początku przygody z pokerem udało mi się wykręcić mega akcję, której waga i spektakularność z roku na rok coraz bardziej do mnie docierają. Mówiąc skrótem, bo tylko tak mogę, już na samym początku kariery wskoczyłem na samą górę pod względem spektakularności. Teraz mając słynne zero w portfelu muszę się przedzierać przez dżunglę idiotów, cieniasów i fishów na micro stawkach, którzy takimi pozostają i pozostaną i na dodatek mają tą jedną cechę, że jak jestem przy stole to czują, że nie grają z byle kim i jak tylko jest sensowna pula to robią WSZYSTKO żeby to rozdanie wygrać włączając w to największe idiotyzmy. Krótko mówiąc jest to piekło, bo mentalnie gotów jestem wejść na bardzo wysokie stawki w PLO i mówię to naprawdę serio, ale że nie mam kasy to muszę zapierdalać na micro gdzie czuję się jak pistacja w zupie. Być może dlatego też od około 10 miesięcy nie zagrałem ani jednego rozdania. Life is poker