Janusz Korwin Mikke - o tym panu wolałbym się nie wypowiadać bo nie jestem psychiatrą by analizować co i kiedy nawaliło, ale na poruszone zagadnienie odpowiem
co do ateistów - jak może być koniec skoro nie było początku? nie ma mózgu, nie ma świadomości zatem nie ma życia i nie może być śmierci.
co do wierzących - skoro śmierć jest spotkaniem z bogiem do dlaczego nie wybierają się już dziś - to oczywiste bo religia im tego zabrania wiadomo samobójstwo to grzech śmiertelny. ALE dlaczego im blizej smierci tym wiekszy w nich strach? Im bardziej oddani bogu staruszkowie tym wiecej czasu spedzaja w kosciele bo z dnia na dzien coraz bardziej boja sie smierci i chca poki jeszcze moga wymodlić tyle laski ile sie da. Przecież skoro całe zycie słuchali boga i nie krzywdzili w żaden sposób(czynem,myślą,mowa) bliźniego to nie powinni się przecież niczego bać. Dlaczego więc tak jest? Uswiadamiaja sobie ze wcale tak po bozemu nie zyli czy tak głęboko zakorzeniony w nich jest mit starego boga niewybaczajacego tyrana?
I dlatego panstwo poprzez odpowiednie instytucje powinno kontrolowac patologie i w razie potrzeby sady powinny odebrac im dziecko, które trafiałoby tam gdzie bedzie kochane. Zanim stanie mu się krzywda fizyczna czy psychiczna i zanim wyladuje w beczce. OSOBISCIE POPARŁBYM WPROWADZENIE TESTOW NA RODZICIELSTWO - KTO NIE ZDAŁ TO ZNACZY ZE NIE MOZE BYC RODZICEM I MUSI SIE PODSZKOLIC. Bo conajmniej niepokojace jest to, że by napic sie piwka czy prowadzic samochod trzeba spelnic jakies wymogi, ale by zostać rodzicem wystarczy byc ssakiem.Jeżeli patologiczna rodzina nie potrafi zastosować środków antykoncepcyjnych to pewnie nie będzie stosować aborcji.
jesli dobrze pamietam to wlasnie jkm kiedys ostro protestowal przeciwko odbieraniu praw rodzicielskich, zapewne jako wielki milosnik dysponowania osobistą własnością dziecko za takie też uważa.
tak u ciebie wygląda logika? Ktoś kto zachoruje i będzie cierpiał powinien mieć prawo sam zdecydować czy i kiedy cierpienie ma ustać - bo to sprawiedliwe i LUDZKIE w przeciwieństwie do katolickiego przymusowego cierpienia, które z człowieczeństwem ma tyle wspólnego co kościół z moralnością.Poza tym idąc tym tokiem rozumowania możnaby założyć, ze ktoś zachoruje kiedyś na raka i będzie cierpiał więc może od razu go wyskrobać.