Tak myślałem. Niektórym wszystko się z jednym kojarzy. Mają misję walki z Kościołem. Aż dziw bierze, iż wątku "77 i trafiony flop" nie przemienili w antykatolickie tyrady
Janusz Korwin Mikke (jest zdaje się wierzącym katolikiem, czyli moherowym bezmózgowiem) w swoich piatkowych felietonach w Dzienniku Polskim dziwił się, że niewierzący są zwolennikami aborcji. Powinno być odwrotnie. O ile bowiem wierzący myslą, że mały człowiek po śmierci "zasili grono aniołów", o tyle ateista myśli, że to jego absolutny koniec).
Ciekaw jestem swoją drogą jak można propagowanie aborcji motywować tym, że później dziecko jest bite, gwałcone, dorasta w patologicznej rodzinie itp (ktoś tam powyżej coś takiego pisał)
Jeżeli patologiczna rodzina nie potrafi zastosować środków antykoncepcyjnych to pewnie nie będzie stosować aborcji. Poza tym idąc tym tokiem rozumowania możnaby założyć, ze ktoś zachoruje kiedyś na raka i będzie cierpiał więc może od razu go wyskrobać.