Mnie osobiście Kiler nie zachwycił. Dla mnie to po prostu taka wesoła historia i tyle - miło się ogląda ten film i te półtorej godziny miło leci, ale chyba ani raz się na głos nie zaśmiałem... I szczerze to nie przypominam sobie polskich komedii nakręconych po 1990 przy których co chwilę bym się na głos śmiał. Chyba najwięcej razy zdarzyło mi się na Kariera Nikodema Dyzmy .
byłem w kinie na Daybreakers - Świt i zdecydowanie odradzam mega gówno!
Argumentacja?
Aż ciężko napisać co dokładnie było słabe, bo caly film ogólnie był tragiczny. Nie wiem co robiła tam tak dobra obsada. Od początku nudy, a pozniej tylko wybuchające i np obrzygane wampiry, jak w tanim filmie klasy B. Dla mnie i dla moich znajomych sceny, które miały wywołać groze były żenujące i śmieszne. I odrazu zaznaczam, że nie jestem osobą, która nie lubi dobrej napierniczanki
Dzis to samo usłyszałem od Fishunia, który był na tym filmie. Podobno mega padaka...
ja byłem z fishunhem
Jezeli wezmiemy pod uwage tylko komedie powstale po 1990 to imo najlepszy byl Kiler. Mam na mysli obraz jako calosc- biorac pod uwage wszystkie elementy sztuki (rewelacyjny Stuhr). Jezeli kryterium bedzie ilosc gagow czy jakos jednegon najlepszego to faktycznie byly lepsze komedie.
Ciacho 6/10 - Malaszynski to 1/3 oceny. Taka sobie komedyjka, ze 3 smieszne sceny, ale jutro chyba nie bede pamietal o czym to bylo. Karolak, ok.
Gdyby "dzień świra" był komedią, to uznałbym go za najlepszą. Na szczęście nie jest, ale jako film ma ogrom genialnych tekstów.