Czyli jak postawię u bukmachera 100 zł na faworyta na którego kurs wynosi np. 1.07 i trafię to wygram 107 zł. Ale, że muszę wspomóc budżet to za kupon zapłacę 110 zł i pomimo wygranej jestem 3 zł w plecy. Prawdziwi geniusze tworzą te ustawy.
Prawie tak, jednak o ile wiem jest to liczone:
100x1.07x0.9=96,3
Czyli 3,7PLN straty.
Czyli minmalny kurs na single dający zysk to 1.12
W naziemnych bukach już się płaci 10% za zakłady sportowe i drugie 10% jak wygrana przekracza 2300zl, więc jakby dołożyli jeszcze jedno 10% to zamiast wzrostu wpływów będzie spadek bo duża liczba z tych osób co jeszcze tam grają zrezygnuje z gry na rzecz buków internetowych.
A to w ogóle u jakichkolwiek buków ktoś jeszcze gra?
jdx
Moze jestem staroswiecki ale lubie pojsc sobie do buka na osiedlu, pogadac ze znajomymi o sporcie, pozastanawiac sie co obstawic, potem wykreslic kuponik i dostac go wydrukowany zeby sobie potem w pubie przy piwku posprawdzac co weszlo
gor,pozniej albo wczesniej prawie(poza azjatyckimi,te jednak sa"brudne") kazdy internetowy buk naprawde wygrywajacego limituje lub skresla z listy.a granie na "kogos" tez optymalna forma inwestowania nie jest.
jdx,jasne miliony ludzi
jarecky ja tez.tylko w polsce z wyplatami czasem klopoty sie zdarzaja
to jako ciekawostke moge powiedziec, ze angielski Ladbrokes ma np swoje biura na stadionach ( na villi i wolverhampton do tej pory bylem ). Nie brakuje tez punktow na ulicy, tyle ze jak to moj kolega w uk pilka nozna jest jak religia... Do tego wciaz duzo chetniej wydaje sie tu pieniadze na hazard. Od miejsca zamieszkania w obrebie 3-4 kilometrow mam 4 casyna... W ktorych nie brakuje graczy.