-
hahahaha ale koles miał łeb zeby sciagac glos jastrzębia gołębiarza hahahaha padłem
-
Przychodzi facet ze zlota rybka do onkologa. Wchodzi. Milczy. Onkolog
rowniez milczy. Patrza na siebie pytajaco.
- Kicha. - wydusza z siebie wreszcie facet.
- Slucham?
- Kicha.
- Jaka znowu kicha?
- Rybka kicha. Chora jest znaczy sie.
- Panie, cos pan! Jak rybka moze panu kichac? A w ogole ja jestem
onkologiem, czemu przynosi pan do mnie chora rybke?
- Kolega pana zareklamowal. Podobno jego raka pan wyleczyl.
-----------------------------------
a jak juz jestesmy w tym temacie:
On: No to zaczniemy kochanie. Najpierw usiądźmy sobie wygodnie.
Ona: Dobrze. A teraz powiedz mi jak to się robi? Tyle o tym słyszałam od
koleżanek.
On: Najpierw weż go do ręki
Ona: ALE OBLEŚNE.
On: Zapewniam Cię, nie ma w tym nic obleśnego. Chwyć go za głowkę jedną
ręką
Ona: Tak? I co dalej?
On: Tak, a pozniej pociagnij drugą reką.
Ona: Ach tak.
On: No własnie! Widzisz jak dobrze idzie!
Ona: I co teraz?
On:Teraz possij...
Ona: NO Ty chyba żartujesz?!?
On: Nie, nie żartuję. Zacznij ssać...
Ona: Obleśne. Naprawdę ludzie tak robią?!?
On: Tak...
Ona: Jesteś pewny?!?
On: Tak, mowiłem Ci, że jestem doświadczony. Dla mnie to nie pierwszy
raz. Wierz mi. Possij chwilę...
Ona: (ssie) Hmmmmmmmmm.....
On: No, co uważasz?
Ona: Słonawy w smaku...
On: No, to chyba dobre nie?
Ona: Nawet nie głupie. I co teraz?
On: Teraz rozsuwasz nóżki.
Ona: CO, co ty powiedziałes?!?
On: Rozsuwasz nogi.
Ona: Tak miałeś na myśli?
On: Tak tylko musisz bardziej odgiąc nogi bo będzie ciężko dojsc. Pokażę
Ci.
Ona: A, rozumiem
On: Własnie. I znowu bierzesz go w rączkę...
Ona: Hmmmmm...
On: Jak go już wciągniesz to wsadzasz go do buzi...
Ona: Taaak...
On: Oooo, własnie tak!!!
Ona: A co zrobic z tym żółtawym? To też się połyka?
On: Zależy od upodobania. Można połknąc jak się chce
Ona: Sprobuję...Hmmmm....PYCHAAA...
On: Hmmmm, no nie glupie. I jakie przyjemne...
Ona:.....................................
On: Popatrz teraz na mnie. Sprobuję wyciągnąć to różowe palcami.
Ona: Oooooo?
On: Czasem są małe problemy. Można sobie wtedy pomóc ustami.
Ona: Hmmmmmmmmmmmmm...
On: Można też trochę possać... To czasami pomaga...
Ona: (ssie) Hmmmmmmmmmmmm...
On: Aaa , Teraz poszło.
Ona: Taaak czułam...
On: I jak? Smaczne było??
Ona: Muszę się przyznać, że nie głupie.
On: Chcesz więcej?
Ona : Tak chętnie. Powiedz mi tylko czy to musi być tak cholernie
skomplikowane??
On: No, kochanie, ja Ci na to nic nie poradze. Tak się je raki...
-
Jako informatyk pracuję z "ciekawymi" ludźmi i sam zapewne lekko (albo i mniej lekko) odbiegam od ogólnie przyjętych norm zachowania. Siedzimy sobie ze współtowarzyszami niedoli w pokoju i spokojnie pracujemy. Jeden z kolegów, niczym nie sprowokowany, rzucił do nas tekstem:
- Wy chłopaki nie wiecie, jakie życie jest ciężkie, wasze kłopoty są niczym w porównaniu z moimi - wtedy zrobił dłuższą przerwę.
Wszystkich już ogarnęła dzika ciekawość, co też sobie zrobił. Po tej chwili dobitnej ciszy kontynuował:
- Kupiłem sobie za duże płetwy i muszę je wymienić, ale nie wiem czy je przyjmą, bo chodziłem w nich cały wieczór.
Tego samego dnia, ze 30 min później, ten sam koleś zaskoczył nas kolejnym tekstem (zakładam, ze to przez permanentny brak tlenu w pomieszczeniu tego dnia). Tutaj trzeba powiedzieć, że niedawno kupił sobie motocykl i ciągle powtarzał, że musi sobie jeszcze kask kupić:
- A nie mówiłem wam chłopaki, że sobie kask kupiłem. I coś mnie naszło i oglądałem Kubice w tym kasku. Nawet nie wiecie, jakie to męczące.
-
-
-
Autentyk ponoc, przekazany kanałami branży dealersko-motoryzacyjnej.
Paniom ku przestrodze, panom ku nauce... ))
Piątek, godziny dobrze popołudniowe, niedługo zamykają. Do salonu Rowiński & Wajdemajer na Targówku wkracza elegancki, nieco już starszy, ale pełen wigoru pan. Towarzyszy mu, cytuję: niewiarygodnie obłędna dupa (oczywiście w wieku jego potencjalnej córki). Chwilę kręcą się pomiędzy wystawionymi samochodami, po czym pan zwraca się do sprzedawcy z pytaniem, czy znalazłby dla pani coś równie pięknego jak ona. Sprzedawca przytomnie
odpowiada, że na coś równie pięknego nie ma szans, ale może zaproponować jakieś tam nieduże Audi.
Audi się pani podoba, w związku z czym następuje festiwal dobierania wyposażenia, na zasadzie: "kochanie, bierz co chcesz". Po skompletowaniu wyposażenia jak z bajki, podpisują zamówienie - wszystko jak najbardziej correct. W końcu pojawia się kwestia zaliczki. Pan oświadcza, że ma przy sobie 1000,- zł, kasa wedruje na stół. Sprzedawca nieśmiało wtrąca, żę będzie to samochód wykonany na specjalne zamówienie, w związku z czym zaliczka wyniesie 10 % wartości, a zatem coś koło 10 tysięcy. Pan bynajmniej się nie wzbrania, tylko w związku z brakiem gotówki zostawia
tysiąc, a co do reszty, prosi o podanie konta by załatwić to przelewem. Państwo wychodzą.
Poniedziałek rano. Tuż po otwarciu salonu ponownie zjawia się ten sam pan (tyle że już sam) i prosi o zwrot owego tysiaka, ponieważ jak szczerze wyznaje, chciał sobie po prostu poruchać.
NO CZYŻ NIE MISTRZ ???
Podobno nie bardzo chcieli mu oddać, bo jednak umowa podpisana, aż sprawa ostatecznie oparła się o prezesa. Temu, jak to usłyszał, szczęka opadła, ale bardzo się ubawił. Stwierdził jednak, że przyjemności kosztują i ostatecznie oddali facetowi 500,-
-
dziadek wymiata!
-
trzeba bedzie wmontowac w repertuar, LOL!
-
Przychodzi dziadek do burdelu i wybiera sobie 3 dziewczyny. Burdelmama mówi "Ale dziadku, nie dacie rady z trzema, jedna wam wystarczy" "Cicho, płacę więc wymagam !" Dziadek wybrał 3 dziewczyny poszedł z nimi na pięterko i mówi: "Ty z nią włożysz mnie na nią "
-
A propo kupowania samochodu.
Swojego czasu pracowałem w salonie samochodowym. Przyszedł jakiś gościu kurtka z Auchaniu po przecenie dżinsy wytarte jakaś taka sobie koszula nie mówię że wyglądał jak menel ale nie wzbudził mojej sympatii podszedł do mnie i powiedział w jakiej cenie ten samochód ( Skoda Superb ) ja mu powiedziałem że jest to dosyć dobrze wyposażony model i kosztuje 100000zł. Facet powiedział O.K. podoba mi się ten kolor .... i poszedł sobie. Następnego dnia około godziny 9 rano przychodzi z siatką z Auchana i przynosi w siatce 100000zł.
Jeszcze jedna podobna sytuacja. Przychodzi rolnik typowy naprawdę ubrany jak typowy rolnik i nie dość tego w tych gumowcach z filcem ostro nawalony i tak samo pyta się ile ten samochód kosztuje ( Skoda Felicja) ja mu mówię 23000zł a on na to to poproszę go wyjmuje na stół 23000zł i mówi ale poproszę z tymi tablicami rejestracyjnymi (plastikowe tablice z napisem danego modelu) no co miałem mu powiedzieć dobra O.K. niema sprawy.