Schwytano zawodowego mordercę. Sędzia jest zbulwersowany okrucieństwem jego niezliczonych zbrodni, myśli jak go najsurowiej ukarać. "Nie zasługuje" na zwykłą karę śmierci, natomiast konwencje zabraniają stosowania tortur. Postanawia jednak urozmaicić samą karę śmierci. Ogłasza wyrok:
"Zostajesz skazany na śmierć przez ścięcie. Wyrok zostanie wykonany pewnego ranka w najbliższym tygodniu. Ale żebyś nie wiedział, ile czasu ci zostało, nie dowiesz się, którego dnia to nastąpi."
Nasz kryminalista czas oczekiwania na egzekucję spędza w areszcie. Dla zabicia czasu zastanawia się nad treścią wyroku. Nie jest głupi i dochodzi do następujących wniosków:
"Mam zginąć w tym tygodniu. Nie mogę wiedzieć, kiedy to nastąpi. Zaraz, zaraz... nie mogę zginąć w niedzielę, ponieważ jeśli będę jeszcze żył w sobotę wieczorem, będę pewien, że w niedzielę rano udam się na egzekucję. Ale ja nie mogę być pewien, kiedy to nastąpi! Czyli najpóźniejszym terminem staje się sobota. Ale przecież żyjąc jeszcze w piątek wieczorem będę wiedział, że wyrok zostanie wykonany w sobotę. Nie, sobota też odpada." - więzień wykonał jeszcze kilka takich kroków wstecz i doszedł do optymistycznych wniosków - "Nie, nie mogą wykonać na mnie takiego wyroku!" - siedział zatem w celi odprężony ponieważ wiedział, że niedługo odzyska wolność.
Ten paradoks długo pozostawał nierozwiązany, dopiero na jednej z konferencji logików w pierwszej połowie XX wieku dopisano jego zakończenie:
Więzień przeżył poniedziałek, przeżył wtorek, natomiast w środę rano do jego celi zapukał kat.
- Zaraz, zaraz. Nie możesz mnie ściąć! - więzień przedstawił mu swoje rozumowanie.
- Mogę. - parsknął śmiechem kat. - byłeś pewien, że nie zginiesz w tym tygodniu, zatem nie mogłeś wiedzieć, że egzekucja nastąpi w środę.
W południe więzień już nie żył.