Z tym squeezem chodziło mi o to, że liczyłem na allin shorta - shorty często tak grają w PLO, że dążą do AI przed flopem i korzystają z lepszych oddsów dzięki dead money zostawionych przez innych graczy z puli, którzy nieco zbyt późno opuścili rozdanie i wrzucili parę BB PF zanim spasowali.
Zagranie agresora jakoś mi strasznie w tej sytuacji dziwnie wyglądało. Jeżeli atakuje pulę na turnie, bo nie złapał mnie na check-raise, to dlaczego tylko za połowę pota? Musi mieć zatem jakiś draw, ewentualnie słabe 2 parki + SD, parkę + FD etc. Z jego punktu widzenia u mnie jest AAXX, więc raczej nie mam silniejszej ręki, niż para asów. River komplikuje sytuację, bo stawia na stole możlwość strita - ale z punktu widzenia agresora ja wciąż na ręce mam AAXX, więc musiałbym mieć Króla na ręce, aby go sprawdzić. Szansa na K u mnie na ręce wynosi jakieś 15%, jeśli koleś nie ma K na swojej ręce - jeżeli ma np. KKXX, to szansa na K u mnie to tylko 8%. Więc z punktu widzenia agresora, bardzo łatwo jest mnie wyrzucić z tej puli.
Z mojego punktu widzenia szansa na AK u przeciwnika także jest nikła, bo przecież mam na ręce dwa Asy - więc jego atak na pulę raczej przeprowadzony jest bez nuts. Założyłem, że może mieć 89XX, QJXX, JJXX, K9XX, AKXX, 46XX, może T6XX i naturalnie AKXX. Z tego zakresu biją mnie tylko AKXX (mała szansa, mam AA) i K9XX. Pot odds 3-1. Zdecydowałem się na call, zwróćcie uwagę na mój ówczesny komentarz na czacie
http://www.tlpoker.pl/mytlnet/myhand...w=item&id=5348
Nie był to easy call, szczęśliwie udało się wziąć pulę, ale ręka przeciwnika mnie rozwaliła. Czegoś takiego nie brałem pod uwagę w jego zakresie... Przy okazji załatwił sobie etykietkę donka.
Czy naprawdę nikt z Was nie zagrałby tego w ten sposób? Gdzie w moim toku rozumowania w takim razie tkwi błąd?
pzdr